Nie, to nie czas się cofnął, to tylko reklama "największego na świecie rezerwatu Indian", jak głosi pobliski billboard.
No nie wiem, czy jest się czym chwalić. Przecież eksterminacja rdzennej ludności to jedna z najczarniejszych kart historii Ameryki...
Witaj, właściwie w kraju, w którym jezdzi się na urlop, by obejrzeć największy na świecie kłąb sznurka lub belę słomy, to mnie taka reklama nie dziwi. Jak się ma dość krótką i ubogą historię to nawet rezerwat Indian jest atrakcją. Nic nie ujmując Amerykanom, to jestem dziwnie pewna,że pomysłodawca reklamy nawet przez sekundę nie zastanowił się, skąd się u nich wzięły rezerwaty Indian. Zajarzyło mu w łebku samo słowo "rezerwat" jako swoista atrakcja.No przecież wszelkie rezerwaty to atrakcyjne dla turystów miejsca, niezależnie kim lub czym są jego mieszkańcy.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Dzień dobry,
OdpowiedzUsuńmoże oni to traktują jak - właściciwe ustawiając proporcje - Polacy obóz Auschwitz. Coś w rodzaju muzeum, ku przestrodze...
PS
Lotnico, przepraszam za offtopic, ale mam pytanie techniczne. Jak zrobić takie ładne napisy jak Ty na dole zdjęć?
Anabell, zapomniałaś o największej patelni:-))
OdpowiedzUsuńNie wiem, czy ktoś pomyślał, czy nie, ale dziwie się Indianom, że chcą być atrakcją turystyczną - żeby codziennie ktoś im do domu właził, pstrykał aparatem w twarz i zadawał setki głupich pytań. Pamiętam wioski Maorysów z Nowej Zelandii - zrobił na mnie raczej przygnębiające wrażenie a ludzie wyglądali smutno. Ale czego się nie robi dla zarobku.
Romeus, nie wiem, czy ku przestrodze, oni raczej nie uważają, że mają się czego wstydzić, jeśli chodzi o eksterminację Indian. W Australii jest Dzień Przepraszania Aborygenów, tutaj nikt nie powie głośno - przepraszamy.
Co do Twojego pytania, to teksty wstawiam przy użyciu Photoshop lub ACDsee Pro 3 - przyjemne narzędzie, prostsze w obsłudze a dające podobny efekt jak Photoshop. Pozdrawiam:-)