Wiem, że to miały być amerykańskie apetyty, nie polskie, ale usłyszałam wczoraj w tv coś, co mnie autentycznie wkurzyło - był to najbardziej bezmyślny komentarz dziennikarza, jaki dane mi było kiedykolwiek usłyszeć, a przecież w telewizorze słyszy się różne głupoty. I to wcale nie była jakaś szopka w stylu Tap Madl, tylko program publicystyczny stacji, która ma pretensje do poważnej.
Pokazywano protesty, które - zainicjowane na początku września na Wall Street przez zdesperowanych ludzi - powoli ogarniają świat. Komentarz dotyczył manifestacji w Warszawie. I co ja słyszę zza kadru? Dziarski głos dziennikarki, która stwierdza: "Tak naprawdę nie wiadomo, o co chodzi ludziom protestującym w Warszawie. Przecież to głównie młodzi, których sytuacja jest znacznie lepsza, niż w reszcie Europy - bezrobocie wśród nich sięga bowiem TYLKO 25%."!!!
Szanowna pani dziennikarko - sądząc po głosie, pani również jest młoda. Ciekawe, czy byłaby pani taka zachwycona wspaniałą sytuacją wśród polskich młodych ludzi, gdyby pani dołączyła do grona owych 25% bezrobotych i nie mogła znaleźć pracy. Czy wtedy również zachwycałaby się pani tym, że u nas lepiej, jak gdzie indziej? Hę?
A co znaczy poszukiwanie w Polsce pracy, wiem z własnego doświadczenia - zanim tu wylądowaliśmy, przez dwa lata bezskutecznie szukałam pracy w Polsce. Naiwnie uwierzyłam panu Tuskowi, który w Londynie obiecywał polonii, że on i jego rząd właśnie stwarzają drugi raj na ziemi z pracą dla każdego. I to pracą za godziwe pieniądze.
Wróciłam więc i ja.
Setki wysłanych resume później doszłam do wniosku, że politycy jednak kłamią. Ci z prawa i ci z lewa,i nawet ci ze środka. To patologiczni kłamcy a ich choroba przenosi się drogą kropelkową - wchodząc pierwszy raz do Sejmu zarażają się od kłamczuszków kończących kadencję.
Dwa lata byłam w tych procentach, co to nie wiadomo, po co protestuje.
Na setki wysłanych listów odpowiedzi można było policzyć na palcach jednej ręki, a jak przyszło do omawiania warunków finansowych, to przewróciłam się ze śmiechu. W pięknym mieście Krakowie za samodzielne stanowisko oferowano 1,600 PLN na rękę. Pan z firmy z bezczelnym uśmiechem (odjechał później takim wypasionym bmw) powiedział, że jest kryzys i w związku z tym on może sobie pozwolić nareszcie na oferowanie niskich pensji. Bo po co płacić przyzwoicie.
Też się zgadzam, po co.
Więc jak słyszę, że bezrobocie to "zaledwie" 25% to mam ochotę komuś przywalić. Albo nogi z tyłka powyrywać.
Tyle wieści z kraju, przechodzimy do wiadomości ze świata.
Republikański kandydat na prezydenta, niejaki Herman Cain, powiedział w sobotę w czasie podróży wyborczej, że jeśli szanowni obywatele wybiorą go na to zaszczytne stanowisko, ochroni tychże obywateli przed zalewem nielegalnych imigrantów z południa.
Po pierwsze postawi na granicy patrole, składające się z prawdziwego wojska, zaopatrzone w broń ostrą i takąż amunicję, które to wojsko będzie miało prikaz strzelania do wszystkiego, co się rusza.
W międzyczasie Pan Cain postawi wzdłuż całej granicy mur, zakończony drutem pod napięciem. Napięcie pieścić będzie woltażem, mogącym zabić słonia, a co dopiero chudego Meksykanina.
Ale żeby nie było, że pan Cain nie ma sumienia, to na murze będą napisy, ostrzegające przed słoniową porcją prundu. Żeby nie było, tak?
Podoba mi się ten pomysł. W końcu dobry Meksykanin - to martwy Meksykanin. Kiedyś już to urocze hasło było tutaj używane, dlaczego nie wrócić do tego, co stare i sprawdzone, nieprawdaż?
Ja chciałam tylko zauważyć i skromnie podwpowiedzieć Panu Kandydatowi Hermanowi, że nielegalni w Hameryce pochodzą nie tylko zza południowej granicy, ale część z nich przylatuje również z Europy. I dlatego mam taki postulat - wszystkim przyjezdym na lotnisku należy wszczepiać samowybuchające czipy - jak nie wyjadą w terminie, czip wybucha, zabija delikwenta i po sprawie. Nie trzeba utrzymywać rzecz agentów imigracyjnych, odciążamy więzienia i sądy. Piękne w swojej prostocie, no nie?
Cały artykuł o Kandydcie Hermanie, moim najnowszym ulubieńcu
tutaj. Czytajcie i się bójcie.
P.S. Żeby nie było, to zdaję sobie doskonale sprawę, jak ogromnym problemem jest tutaj migracja z Meksyku. I nie chodzi o rzesze tych, którzy są gotowi podjąć jakąkolwiek pracę za jakiekolwiek pieniądze, oby tylko utrzymać rodzinę, ale o tłumy takich, którzy pracować nie mają zamiaru ale za to chętni są zawsze do pobierania wszelkiego rodzaju publicznych świadczeń, które ten kraj w swojej dobroci daje nawet osobom bez prawa pobytu.
Ale strzelanie i druty pod napięciem?
Toż tutaj seryjnych morderców traktuje się lepiej.