Spać nie mogę. Może Absolut z owocem o pięknej nazwie "dragon fruit" pomoże?
Dzisiaj w Kołchozie nasza najjaśniej nam Nowe Panujące (bo szefa Kołchozu posłano do diabła w ubiegły poniedziałek; będzie mi brakować tego szurniętego Rosjanina z ułańską fantazją, jajami jak berety i absolutnie nonszalanckim podejściem do jakichkolwiek przepisów, norm, praw i regulacji - jego mottem było "J#$%ć przepisy i do przodu" i choć jego nonszalancja napawała przerażeniem, jego podejście do ludzi wołało o pomstę do nieba to teraz, po dwóch tygodniach pod nowym kierownictwem widzę jedno - bez niego cały ten pierdolnik wkrótce pierdolnie.) wysłały okólnik, dotyczący social media, blogasków i wszelkiej aktywności internetowo-publicznej. Okólnik mówi o tym, że godnie mamy reprezentować instytucję, w której pracujemy, treści pornograficzne, obrazoburcze i szkalujące dobre imię Kołchozu są absolutnie zakazane, czyli w skrócie żadnych fotek jak rzygamy na imprezach oraz wywlekania firmowych brudów na fajsbuczku i blogasiach.
Heh.
Nie wiem, czy już pisałam o Takiej Jednej z Syndromem Chronicznego Niedopchnięcia. Koniecznie musi pokazać, że Coś Znaczy. Udowodnić, że Wie Co Robi. Że Jest Ważna, Właśnie Awansowała i To Od Razu Na Dwóch Stanowiskach. Każdej nowo poznanej osobie opowiada, jak to awansowała, jaki ma teraz ogromny zakres obowiązków i w ogóle jak to stała się ważna i niezbędna w instytucji. Szkoda mi jej, bo nie wie, jak przykro na nia patrzyć, kiedy miota się tak od człowieka do człowieka, starając się za wszelką cenę udowodnić, że jest Kimś. Nie jakimś tam trybikiem, ale kimś Arcyważnym. Łokej, stara (jak się mówiło w moich szczenięcych latach), ale co kogo to obchodzi??!!
W każdym razie Ta z Syndromem po otrzymaniu owego okólnika przykłusowała do mojego biurka ze światłym pomysłem, którym miała nadzieję zaplusować u nowego kierownictwa - niech każdy pracownik poda jej linki do swoich stron/blogów/ guglów plas / fejsbuczkow / każdej innej aktywności internetowej, żeby Kołchoz (to znaczy ona) mógł przeczytać, przetłumaczyć (jesli zajdzie potrzeba) i ocenić, czy nasze obrazoburcze komencie na fejsbuczkach i posty na blogaskach kwalifikują nas do wywalenia na mordy z instytucji.
Wesoło, no nie?
Ja tam nie zamierzam przyznawać się nikomu do posiadania blogaska.
Przepraszam za kolokwializm, ale chyba ocipiała.