poniedziałek, 18 października 2010

Zabieram swoje zabawki i idę sobie!

Nie no, jak się tak nie bawię! Znowu nie mogę spać. Jak to jest, że dzień mogłabym przespać cały a wieczorem zamiast zapaść w objęcia niejakiego Morfeusza, przewracam się z boku na bok.
Może to przez to, że nic się nie dzieje. W kwestii papierkowej czekamy, aż stosowne urzęda wyplują potrzebne mi dokumenty. W kwestii palca czekamy, aż Pan Dohhtor powróci z urlopu i jednym szybkim ruchem wprawnej dłoni (tak sobie nieśmiało marzę, że właśnie tak to się odbędzie - szybko i bezboleśnie) pozbawi mnie paznokcia. We wszystkich innych kwestiach też czekamy, choć czekanie nigdy nie było moją mocną stroną. Więc może to to.
A może co innego.

Nic wartego odnotowania się nie dzieje, jak widać. Z rzeczy niezwykłych wydarzyło się tylko jedno. Jakaś pani obdarzyła mnie dzisiaj wyjątkowo nieprzyjaznym spojrzeniem. Rzeczy niezwykła, bo staram się być do wszystkich miła i uśmiechnięta, według zasady - traktuj innych w sposób, w jaki sam chcesz być traktowany. I zwykle ludzie odpowiadają miłym uśmiechem. A tu spojrzenie spode łba.
WTF?
A ponieważ rzeczone spojrzenie miało miejsce w polskim kościele, na polskiej mszy, przyszło mi do głowy, że może to jedna z moich byłych turystek; jedna z tych niezadowolonych. Już kiedyś miałam taką historię.

Stoimy sobie - a było to dobre kilka lat temu, kiedy byliśmy piękni i młodzi i bardzo dowcipni - z moim kolegą Krzychem na lotnisku w Monastyrze. Pracę mamy nader trudną, niewdzięczną i wymagającą niesamowitej inteligencji - mamy mianowicie trzymać tabliczki nad głowami i wołać gromkim a chóralnym głosem "WITAMY W TUNEZJI KLIENTÓW FIRMY XYZ". No to wołamy. W którymś momencie podchodzi do nas Skrzywiona Paniusia. Minka niezadowolona, od razu włącza się nam w głowach (mam dodawać, że skacowanych?:-) ) alarm - będzie się skarżyć. Reklamować. Marudzić. Narzekać.
Paniusia jednak nie odzywa się, tylko bacznie mi się przygląda. Przygląda i przygląda a potem wykrzykuje triumfalnie: "A to pani!!! Poznaję panią!!!"

Wtedy też przyszło mi do głowy - WTF?

Dopiero po chwili uświadomiłam sobie, że już się spotkałyśmy, a było to jakiś rok wcześniej, na jednej z wycieczek w Egipcie. Spotkanie dość niemiłe, po którym pani napisała skargę tej treści: "Proszę o zwrot kosztów wycieczki, bo nikt mnie nie uprzedził, że będzie tak gorąco!". No tak. W sierpniu na pustyni. Też bym się zdziwiła.

A z kolegą Krzysiem robiliśmy takie różne fajne numery. Ale o tym innym razem. Spróbuję zasnąć, bo już po drugiej a jutro czeka mnie długi dzień, w którym najbardziej znaczącym momentem będzie spotkanie z Moim Osobistym Sadystą, pt. "Misja Ząb". Brrrr.
Dobranoc Państwu.

11 komentarzy:

  1. Morfeusz chyba zabardzo skupil sie na mnie,ja z kolei nie moge sie z jego ramion wyzwolic.

    Fajnie powspominac stare numery:)))

    Trzymam kciuki,zeby u sadysty bylo OK:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Chetnie bym go wykopala z tad,tylko nie wiem po ktorej stronie lozka jest:D

    Jak tam u dentysty?

    OdpowiedzUsuń
  3. U dentysty ok, nafaszerował mnie środkami znieczulającymi do tego stopnia, że zdrętwiało mi nawet oko:-))))) Byłam na niezłym haju. To lepsze jak maryśka:-))))

    OdpowiedzUsuń
  4. Oj, chętnie poczytam o Twoich przygodach, nasi rodacy zaiste pomysłowo są podobno :D

    No, no, to teraz z radością będziesz pędzić do dentysty????????? czego oczywiście nie życzę, ale odlocik? czemu by nie? ;D

    OdpowiedzUsuń
  5. Gdy już p. doktorek ściągnie Ci ten paznokietek, to nim opuścisz gabinet dopytaj się, czy aby na pewno ściągnął z niego opaskę uciskową. Trzymaj się!!!

    OdpowiedzUsuń
  6. Anulla, czeka mnie jeszcze jedna albo dwie wizyty u Pana Ząbka, już się na nie cieszę:-))))))))

    Anabell, to wcale nie jest zabawne:-)))) jutro mam wizytę, ale nie wiem, czy zbiorę się na odwagę, żeby wejść do zabiegowego:-))))))

    OdpowiedzUsuń
  7. Niestety musisz, bo to się samo nie wygoi. Znieczulenie miejscowe Ci dadzą i nie będzie bolało, no ale samo znieczulenie może trochę boleć. A o tej opasce nie piszę bez powodu. Pewien paprak nie ściągnął jej z palca mojej kumpeli, po prostu zapomniał.Efekt- po 4 dniach myślała,że umrze z bólu i poszła do innego, bo tego nie było.W efekcie miała przez 6 miesięcy sztywny palec. A opaskę się daje,żeby paluch nie krwawił obłędnie w trakcie zabiegu. Tyle tylko,ze normalny lekarz zdejmuje ją po zabiegu.
    Zamiast umierać ze strachu przepytaj go co i jak będzie robił, to praktyczniejsze niż strach.
    Ja przed każdą operacja musiałam dokładnie wiedzieć co i jak będzie robione.Najbardziej martwił mnie fakt,ze nie będę mogła tego oglądać. Uszy do góry, przeżyjesz.
    Serdeczności, ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Anabell, gdybym przeczytała Twoją notkę wcześniej, to pewnie do zabiegowego bym nie doszła:-)))) to "obłędne krwawienie w trakcie zabiegu" zwaliło mnie z nóg:-)))
    Opaskę dohhtorek zdjął, co bardzo zasmuciło Towarzysza Życia.
    - Wiesz, jakie ciężkie miliony mogliśmy dostać jako odszkodowanie za taką niezdjętą opaskę??!! - skwitował po fakcie.

    Dobrze kombinuje, co? Materiał na milionera:-))) Pozdrawiam:-)

    OdpowiedzUsuń
  9. No nieżle Luby kombinował,ale jak znam życie, to zaraz by coś wymyślili,żeby za dużo nie zabulić.
    No i dobrze,że juz po wszystkim. To teraz urzęduj często z nózką w górze. Ależ się wylenisz!!!:)))

    OdpowiedzUsuń
  10. A tam wylenię, to robię codziennie:-) News dnia jest taki, że wracam do Smoczyc, Moich Ulubionych Staruszek i Klubu Weterana już w przyszłym tygodniu! Hurra! Bądźcie gotowi - przyyyyyybyyyywaaaaaaammmmmmmmm!!!! :-)))))

    OdpowiedzUsuń