czwartek, 21 października 2010

Samodzielne myślenie? Nawet o tym nie myśl!

Jesteście nonkonformistami? Macie skłonność do samodzielnego myślenia a nie przyjmujecie bezkrytycznie informacyjnej papki, którą karmią nas media? Macie tendencję do kwestionowania autorytetów, dyskusji, ponadnormalną kreatywność, skłonności aspołeczne? A do tego przejawiacie skłonność do szybkiej irytacji, narcyzm, odrobinę cynizmu i nutkę arogancji? Ha! To jesteście chorzy, podobnie jak ja i miliony ludzi na całym świecie! Ale nie martwcie się, Wielki Brat czuwa, opiekuje się i pomaga!

"Czy nonkonformizm i skłonność do samodzielnego myślenia to choroba? Tak - wedle najnowszego dodatku do DSM-IV (Diagnostic and Statistical Manual of Mental Disorders, będącego klasyfikacją zaburzeń psychicznych według APA, czyli Amerykańskiego Stowarzyszenia Psychiatrycznego). Zdefiniowane zostało nowe "schorzenie" - “oppositional defiant disorder” czyli w skrócie ODD, co w wolnym tłumaczeniu można określić "zaburzeniem wyzywającego sprzeciwu". (...)

DSM-IV jest publikacją używaną powszechnie we wspomaganiu diagnoz psychiatrycznych. Przez ostatnich 50 lat DSM wzbogacił się z 157 do 310 rodzajów schorzeń. Jego zwolennicy argumentują, że to pokłosie lepszego zrozumienia świata, społeczeństwa i psychiki ludzkiej, owocujące większą swobodą w leczeniu i stawianiu trafnych diagnoz. Przeciwnicy odpowiadają, że lekarze psychiatrzy mają chyba zbyt wiele wolnego czasu, wymyślając i nazywając kolejne normalne ludzkie odruchy - zaburzeniami.

Wiele z zaburzeń opisanych w DSM to rzekome zaburzenia wieku dziecięcego. (...) Obecnie w niektórych stanach w USA praktykuje się nie tylko przymusowe leczenie dzieci ze zdiagnozowanymi wedle DSM "zaburzeniami", ale nawet karze się rodziców, opiekunów czy inne osoby usiłujące przeciwdziałać takiemu przymusowemu leczeniu. Witajcie w nowym lepszym świecie.

Pomimo faktu, że autorzy DSM bronią go jako narzędzia tylko i wyłącznie służącego lepszej diagnozie oraz polepszeniu zdrowia amerykańskiego społeczeństwa, tego typu publikacje usankcjonowane przez ogólnokrajowe stowarzyszenia dają Systemowi (nie tylko w USA) zielone światło do wszelakich nadużyć a nawet prześladowania swoich przeciwników. Co oznacza to dla takich przeciwników Systemu - nacjonalistów, antyglobalistów, lewicowych i prawicowych antysystemowców, czy nawet co bardziej niewygodnych konserwatystów? Prawdopodobnie los podobny do losu "schizofreników" w Związku Radzieckim."

I co o tym myślicie? Kreatywność i kwestionowanie autorytetów jako schorzenie...  A mnie się ciągle "Nowy wspaniały świat" Huxleya przypomina i hasło, przewijające się przez całą książkę: "Lepsza mikstura, niż awantura". Nam też będą wmuszać najróżniejsze specyfiki w ramach terapii, żebyśmy byli cisi, bezwolni i potulni?

NIECH ŻYJE NONKONFORMIZM I SAMODZIELNE MYŚLENIE!!!

PS. Cytowany artykuł pochodzi z portalu autonom.pl

7 komentarzy:

  1. Witaj, czy wiesz z jaką chęcią u nas też wprowadziliby taką klasyfikację? Niektórzy uważają,że istnieje ogólnoświatowy spisek możnych tego świata, by podporządkować sobie bez walki wszystkich ludzi, by spełniali oni bez szemrania obowiązek pomnażania dóbr tych, którzy są bogaci.
    Kto to wie jak jest naprawdę?
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Naprawdę czuję się podbudowany, bo jeśli już nonkonformizm jest jednostką chorobową to znaczy, że jest nas trochę;)))))) Wariaci wszystkich krajów łączcie się! Pozdrawiam:)))

    OdpowiedzUsuń
  3. Matko boska! Zawsze podejrzewałam, że jestem psychicznie chora!!! :-)
    Ale jaja! Marzy im się społeczeństwo potulnych owiec prowadzonych na rzeź.
    Zawsze myślałam, że jest odwrotnie, że "chorzy" są Ci, którzy ulegają wpływom i dają się prowadzić różnym "autorytetom" na manowce :-(
    Wszystko prowadzi do jednej konkluzji: nie ma ludzi zdrowych, są tylko źle zdiagnozowani

    OdpowiedzUsuń
  4. To mnie potrzebna jest hospitalizacja:)
    Nosz kurtka na wacie,gdyby nie kreatywnosc i zdolnosc samodzielnego myslenia,pewnie siedzielibysmy jeszcze w jaskiniach.
    Juz nic nie jest mnie w stanie zaskoczyc,nawet takie chore diagnozy,tylko patrzec jak nam beda aplikowac oglupiajace srodki z sezonowymi szczepieniami,ktore stana sie obowiazkowe.
    To wszystko kiedys pierdyknie.
    Trzymajmy sie ,badzmy myslacymi idywidualnosciami bo jednoske trudniej oglupic niz tlum.

    OdpowiedzUsuń
  5. A czym to się leczy? Codziennymi sesjami przed telewizorem po dwanaście godzin na dobę?;)
    Do tej pory za największy hamerykański hicior w tej dziedzinie uważałam leczenie ADHD (a to co za twór?)u dzieci pochodnymi amfy, a tu proszę: nadchodzi nowe...

    OdpowiedzUsuń
  6. Teraz możemy się z tego wszystkiego jeszcze śmiać, ale skoro, jak piszą w artykule, w kilku stanach USA leczenie "zaburzeń" u dzieci jest obligatoryjne, mogą to wprowadzić niedługo w całym kraju. A potem powoli przekonywać resztę świata do swojej idei szpikowania ludzi prochami. Jak myślicie, jak długo zajmie rządzącym Unią zauważenie ewidentnych korzyści z posiadania potulnego społeczeństwa baranów?

    Niestety, już słyszałam tutaj historie, jak to sąd nakazuje branie prochów, w tym przypadku antydepresantów, tylko dlatego, że podsądny nie mieścił się w kanonach amerykańskiego społeczeństwa.

    OdpowiedzUsuń