wtorek, 7 września 2010

Mało patriotycznie

W ostatni łikend odbywał się w naszym uroczym Wietrznym Mieście (a wieje od dwóch dni, że hoho) Taste of Polonia, czyli wielki festiwal polonusów, z żarciem, muzyką i dużą ilością rodaków na kupie. Za dużą. Więc - mało patriotycznie - cała zawartość naszego kurnika wsiadła zespół wespół do samochodu i zamiast na festiwal, ruszyła na podbój Hameryki. Do Świętego Louisa konkretnie. Wiem, wiem, już go prezentowaliśmy kilka postów wcześniej, ale to było tylko jedno ujęcie Uchwytu z mostu, z Wielkiej Wyprawy Mistera T., który to rzeczonego Świętego widział w locie. A teraz pojechaliśmy, żeby obejrzeć z bliska. Pomacać. Wejść. Zrobić odpowiednią dokumentację fotograficzną, tudzież filmową. A oto efekty naszej działalności.

St. Louis to raczej mało ciekawe, bo przemysłowe miast. Dużo kominów, fabryk, dzielnic industrialnych. 


Najładniejsze miejsca to a) przystań nad Mississippi b) łuk i okolice - znaczy park z bajorkiem i miejski ratusz. Skupiliśmy się więc na tych ładnych okolicach. 

Na miejsce dojechaliśmy grubo przed południem. Wydawało nam się, że długi weekend, więc wszyscy wybyli z miasta na jakieś łono, przyrody najprędzej i będzie w miarę pusto. Nadzieje okazały się płonne. Tego dnia na pobliskim stadionie odbywał się mecz bejsbola, ulubiona rozrywka wszystkich Hamerykanów, więc walili tłumnie do Świętego, żeby swoim pokibicować. No i oczywiście przybyli kibole drużyny przeciwnej, żeby swojaki dobrze się czuł na obcej ziemi, luda więc było cztery razy więcej, jak zwykle. Ups.

No to trzeba było odstać swoje w kolejce do bramek ochrony, jak na lotnisku, potem godzinkę po bilety a potem odczekać swoje w kolejce do kolejki, która z prędkością światła wjeżdża na górę, gdzie przez okienka można podziwiać piękne miasto St. Louis. Na fotce poniżej właśnie te okienka.


A to widoki z góry.


Budynek na pierwszym planie to miejski ratusz.


I wszystko byłoby pięknie, gdyby nie trudności z zachowaniem równowagi na górze. Łuk wyraźnie się chwieje w podmuchach wiatru:) i to wcale nie żart. Zabawne uczucie. 

Na górę jedzie się cztery minuty, tam 15 minut na podziwianie widoków i zdjęcia i trzyminutowy zjazd w dół. Można by pomyśleć, że zabawa niewarta takiego długiego czekania w tylu kolejkach? No można by, ale mła uważa, że warta. Wrażenia niesamowite.

Widok z parostatku, pływającego po Missisipi




Może i konstrukcja mało praktyczna, ale za to jaka fotogeniczna:)
I jaki zachód słońca widzieliśmy w drodze powrotnej. Hohohohohohoohoho.

Zdjęcie ze specjalną dedykacją dla Mr. D, który kiedyś przemierzał drogi i bezdroża Ameryki w jednym z takich kolosów.


Silosy to kwintesencja Ameryki. Nie ma amerykańskiej prowincji bez charakterystycznych, lśniących silosów.



Wszystkie zdjęcia autorstwa wspólnego mieszkańców Kurnika. Film jak zwykle kręcił i montował genialny Król, bliski zdobywca Oskara. Albo innego Emi. 
 Dobranoc Państwu.

13 komentarzy:

  1. Faaajna wycieczka, a łuk rzeczywiście bardzo fotogeniczny. A to jego odbicie w dwóch akwenach- super.Ten ich Ratusz wygląda jakby nieco "zdołowany" sąsiedztwem tych wieżowców, dobrze,że go chociaż nie zburzyli. Ładny ten zachód słońca, fakt.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zdjecia zajefajne:)I to niebo o zachodzie slonca,piekna ta nasza planeta.

    OdpowiedzUsuń
  3. Anabell, ten ratusz jest tak ni przypiął, ni wypiął pośród tych wieżowców. Kwiatek do kożucha, ale Bogiem a prawdą, to jedyna ładna budowla w mieście. Poza łukiem oczywiście:)

    Maga, też o tym pomyślałam, patrząc na tę feerię barw - mieszkamy na przepięknej planecie:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Na mnie miasto tez zrobilo wrazenie industrialnego i - co tu duzo gadac - dosc brzydkiego. No ale bylam tam bardzo krotko, wiec nie mialam okazji zobaczyc tego, co ladne.
    Zdjecia super.

    OdpowiedzUsuń
  5. Na mnie zrobiło przygnębiające wrażenie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Hmm, miło jest zwiedzać z Tobą Twoje miejsca :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Butterfly, to mnie jest miło, że ktoś chce ze mną zwiedzać:)

    OdpowiedzUsuń
  8. A ja po dłuższym wahaniu doszedłem do wniosku, że jednak bajorko widziane z góry jest najładniejsze (w tej "otulinie" zieleni). :-)

    OdpowiedzUsuń
  9. Mnie też najbardziej się podoba:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Oj fajowa wyprawa :) Zdjęcia fantastyczne. Mnie zaciekawiło czym i jak się tam wjeżdża na góóóóórę - to musi być super (mogłoby być szybciej, jak mniemam, żeby wzmocnić wrażenia hehehe).

    OdpowiedzUsuń
  11. Zachód hohohohohohoho naprawdę, nawet z silosami :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Na górę jedzie się czymś, co nazywane jest "tramwajem". Są to malutkie wagoniki-kapsuły, mieszczące pięć osób (pięć normalnych rozmiarów, ktokolwiek wykraczający poza standardowe rozmiary ma kłopot przy wsiadaniu, jako że drzwiczki są niskie i wąskie i w środku, bo miejsca jest naprawdę mało) - po 8 wagoników w każdym składzie. Jeżdżą dwa tramwaje - po jednym w każdym ramieniu łuku. Nie jest to specjalnie szybka jazda, raczej mozolne wspinanie się pod górę, ze względu na konstrukcję łuku i czasy, w jakich został on wybudowany. Być może współczesna technologia pozwoliłaby na inne rozwiązanie, ale jest jak jest. Tak czy inaczej, podróż na górę zabiera ok. 5 minut, w dół jest o minutę krótsza. Jeśli ktoś cierpi na klaustrofobię albo ma lęk wysokości - zdecydowanie nie polecam:)

    OdpowiedzUsuń
  13. Beatta, na mnie te silosy, wyjątkowo, sprawiały wrażenie bardzo wpisujących się w atmosferę:) choć w ciągu dnia nie należą do moich ulubionych elementów krajobrazu.

    OdpowiedzUsuń