Dawno, dawno temu, na Dzikim Zachodzie, szeryf stanowił prawo. To on był wyrocznią, alfą i omegą, bogiem małej społeczności, którą miał się opiekować. I choć od tamtej pory minęło trochę lat, zmieniło się prawo, obyczaje, to jednak pewnemu szeryfowi ciągle się wydaje, że żyje w tamtych pięknych czasach. Niestety, jego zdania nie podziela rząd federalny, który prowadzi przeciwko naszemu dzielnemu stróżowi prawa śledztwo. Dlaczego? Ano posłuchajcie...
Nasz dzielny szeryf nazywa się Joe Arpaio, mieszka w pięknym stanie Arizona, w hrabstwie Maricopa (obejmującym stolicę stanu Phoenix oraz najbliższe okolice) i choć sam jest synem włoskich imigrantów, to jednak zdecydował się wydać walkę imigrantom właśnie, którzy masowo a nielegalnie przybywają z pobliskiego Meksyku. Oczywiście na jego celowniku nie znajdują się tylko nielegalni przybysze. Jego ambicją jest całkowite oczyszczenie miasta z kryminalistów wszelkiej maści, poczynając od złodziei, prostytutek i dilerów narkotyków a kończąc na wszystkich tych, którym nie działa lewy kierunkowskaz. Ma do dyspozycji 160 ludzi, nie licząc gromady wolontariuszy, którzy dobrowolnie patrolują ulice, wyszukując przestępców i zamykając ich w lokalnym więzieniu. I wszystko byłoby pięknie, gdyby nie kilka małych ale.
Ale numer 1 - więzienie to nie klasyczny budynek z kratami, toaletami, dostępem do bieżącej wody, ale ogromne miasteczko namiotów, które Nasz Dzielny Szeryf odkupił od armii (pozostałości po wojnie w Korei). W każdym z nich mieści się po 20 łóżek. Nie ma bezpośredniego dostępu łazienek, które mieszczą się w usytuowanym niedaleko murowanym budynku, zawierającym również kuchnię i biura. Wydawane są tylko dwa posiłki dziennie, a szeryf chwali się w wywiadach, że policyjne psy w jego hrabstwie są lepiej karmione, niż więźniowie.
Osadzeni mogą oglądać dwa kanały telewizyjne – o pogodzie, "żeby wiedzieli, że jutro znowu będzie gorąco jak cholera” i o gotowaniu „żeby wiedzieli, jak pyszne jest żarcie na wolności”. W namiotach nie ma klimatyzacji, choć w środku lata temperatura dochodzi do 50 stopni Celsjusza. Na protesty więźniów szeryf ma jedną odpowiedź: "Jeśli ci się tu nie podoba, to nie wracaj. I przestań narzekać. Nasi żołnierze, walczący w Iraku i Afganistanie mieszkają w takich samych namiotach, w dużo gorętszym klimacie... Więc po prostu się zamknij" (cytat z oficjalnej strony Naszego Dzielnego Szeryfa, którą znajdziecie tutaj). Warunki są spartańskie, ale szeryf uważa, że żadnemu nielegalnemu imigrantowi ani kryminaliście (którymi wy też możecie się nagle stać, sprawdźcie więc dokładnie stan techniczny waszego samochodu przed wizytą w Phoenix, ludzie Szeryfa są bardzo czujni i zdeterminowani, aby złapać nas wszystkich) nie należą się względy.
Ciekawie wygląda również program resocjalizacji - prace społeczne w grupach, połączonych wspólnym łańcuchem (pewnie je pamiętacie ze starych filmów - tak to teraz wygląda w Arizonie), również dla kobiet i nieletnich, "edukacyjne" marsze skutych więźniów przez centrum Phoenix ("Matki dziękują mi, że mogły pokazać dzieciom, co je czeka, jeśli zejdą na złą drogę" – zachwala swój pomysł szeryf) oraz billboardy z napisami „Jeśli ci się tu nie podoba, to nie wracaj”.
Mnie osobiście jednak najbardziej urzekł inny pomysł Naszego Dzielnego Szeryfa:
Wolne pokoje w Arpaio's Inn - czyli neon nad więzieniem:-)
Ale numer 2 - łamanie praw człowieka i nadużywanie przemocy, które ma miejsce w więzieniu Naszego Dzielnego Szeryfa. Liczne skargi więźniów i ich rodzin doprowadziły do rozpoczęcia śledztwa federalnego, które wykazało liczne nadużycia ze strony szeryfa i jego ludzi. Znęcanie się przez klawiszy, tortury, nierzadko doprowadzające do śmierci są tutaj na porządku dziennym. Byli więźniowie lub ich rodziny do tej pory wywalczyły od hrabstwa 43 miliony dolarów odszkodowania za znęcanie się i zabójstwa.
Ale numer 3 - federalne śledztwo dowiodło, że szeryf i jego ludzie są tak zajęci łapaniem imigrantów, że zapomnieli o pozostałych obowiązkach, w związku z czym w mieście notuje się 69 % więcej brutalnych przestępstw, niż kilka lat temu i 166 % więcej morderstw. Znacznie wydłużył się też czas oczekiwania na policyjną interwencję, bo funkcjonariusze szeryfa są zbyt zajęci łapaniem nielegalnych zbieraczy kukurydzy i kapusty. Wprawdzie władze federalne cofnęły niedawno szeryfowi uprawnienia do łapania imigrantów, ale Arpaio nic sobie z tego nie robi, dalej prowadząc swoje łapanki, a do tego chwaląc się nimi głośno w mediach, po każdej akcji organizując konferencje prasowe.
Ale numer 4 - Nasz Dobry Szeryf (nazywający sam siebie Najtwardszym Szeryfem Ameryki) prowadził w tv swoje własne reality show (stacja Fox News wyemitowała trzy odcinki) "Uśmiechnij się, jesteś aresztowany", w którym poszukiwani przestępcy byli zatrzymywani w kompromitujących ich sytuacjach filmowanych ukrytą kamerą. – Nie jestem z tego jakoś specjalnie dumny – przyznaje. – Ale zrobiłem, co do mnie należało – to był swego rodzaju apel do ściganych, żeby sami się zgłosili, zanim ich ośmieszymy w telewizji.
Zarzutów przeciwko cierpiącemu na manię wielkości Szeryfowi (chwali się między innymi, że zatrzymał samego Króla Elvisa, ale puścił wolno, bo ten okazał należny władzy szacunek) jest wiele, ale czego by o nim nie mówić i jakich argumentów przeciwko nie przytaczać, cieszy się on wielkim poparciem, piastując swój urząd od dekady. Jest w swoim hrabstwie absolutnie wszechwładny, stojąc ponad prawem i owo prawo naginając według własnego widzimisię, pomimo toczących się przeciwko niemu śledztw.
I co powiecie na takiego szeryfa?
Najtwardszy Szeryf Ameryki
P.S. Nasz Dobry Szeryf jednak jest moim idolem z zupełnie innego względu - bardzo pomysłowej kampanii reklamowej przy użyciu... różowych męskich bokserek z logo urzędu szeryfa hrabstwa Maricopa oraz napisem "Go, Joe!" :-))))))))) Nasi politycy mogliby się od niego uczyć:-)
Witaj, zawsze uważałam,że Ameryka jest krajem-rajem dla świrów. Sądzę,że program tego super szeryfa bardzo odpowiadałby panu J. Kaczyńskiemu i jego poplecznikom.A może to w ogóle jakaś odnoga PiSu?
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Jest dokladnie tymi, których ściga, zło, które ściga zło, aby zbudować piekło. Techniki PR ? Ma dobrych doradców. Jak w cywilizowanym państwie można budować obozy koncentracyjne, nawet dla kryminalistów. NIczym sie to nie rożni od rosyjskich Łagrów czy faszystowskich obozów, no poza tym, że te ostanie były najdoskonalszymi fabrykami śmierci, jakimi czlowiek do tej pory dysponował.
OdpowiedzUsuńWątek rożowych męskich bokserek każe mi postawić nad "twardością" tego szeryfa mały znak zapytania. :-) Pamiętasz "American Beauty"? Tam też był taki supertwardziel...
OdpowiedzUsuńAnabell, Ameryka jest krajem świrów a co więcej, prawo jest tu zupełnie popaprane. I tak szeryfem czy policjantem może zostać 19-letnie dziecko, które nie zostanie wpuszczone do baru, nie kupi alkoholu w sklepie, ale może nosić broń. 7 października 2007 roku w małej miejscowości Crandon (stan Wisconsin) dwudziestoletni Tyler Peterson, pracujący na pół etatu w policji, zastrzelił ze służbowej broni sześciu kolegów z liceum, z zazdrości o dziewczynę.
OdpowiedzUsuńTakich przykładów nadużywania władzy można mnożyć, Arpaio i Peterson to tylko czubek góry lodowej. Daje się broń i władzę najrozmaitszym nie do końca stabilnym psychicznie ludziom a potem dziwi się, że tej władzy używają. Może nie do końca zgodnie z przeznaczeniem ale na pewno w zgodzie z własnym widzimisię. Ups.
Butterfly, masz rację. Rozumiem Amerykanów, którzy mają dość nielegalnych imigrantów, ale na Boga, są jakieś granice bezprawia. A tutaj w imię prawa sankcjonuje się bezprawie.
A tak w ogóle to nie wiem, czy piszę z sensem, bo jestem zupełnie wczorajsza:) bo wczoraj zaliczyliśmy jednodniową wycieczkę do St. Louis (5 godzin w jedną stronę) i jestem dzisiaj ciut śnięta i nieprzytomna:)
OdpowiedzUsuńRomeus, jasne, że pamiętam, to jeden z moich ulubionych filmów:) i też mnie zastanowiło, jak człowiek nazywający sam siebie "najtwardszym szeryfem Ameryki" może się promować na różowych gaciach:)
OdpowiedzUsuńAle cóż, z nim na pewno coś jest nie tak, więc być może różowe gacie nie kolidują mu ze swoją wizą samego siebie jako tego najtwardszego:)
Jak się zastanowić, to Polska to też kraj świrów - krzyż i krzyżowcy, PiS, ostatnie obchody Solidarności chyba o tym najlepiej świadczą:( Czy gdzieś na świecie jest normalnie?
OdpowiedzUsuń@ lotnica - Moim zdaniem wszędzie na świecie jest podobnie. Ludzie są wszędzie tacy sami. Dużo zależy od naszej perspektywy, na co głównie zwracamy uwagę. Ja staram się uciekać od uogólnień, zawsze rozmijają się z prawdą. Taką mam zasadę. Staram się traktować każdego człowieka indywidualnie, ale mogę sobie pozwolić na ten luksus - nie jestem politykiem. :-) Jadę sobie do Nieba (mam nadzieję) poboczem, powolutku, przyglądając się szaleństwom, ale i urodzie tego świata. Dlatego trudno mi się zgodzić, że Polska czy Ameryka to "kraj świrów" albo "kraj chodzących ideałów". Nie oznacza to oczywiście, że trzeba zamykać oczy na nadużycia władzy czy złe przepisy prawne. Po prostu warto się pilnować, by "nie wylać dziecka z kąpielą". Z mojego doświadczena wynika, że wszędzie są dobrzy ludzie, szczerzy, mający dobre intencje, którzy czasem bez własnej winy zaplątują się w sytuacje, które nie do końca im się podobają. Z pewnością nie wszyscy podwładni naszego szeryfa Joego w pełni podzielają jego antyimigracyjną obsesję (choć przecież problem imigrantów jest rzeczywisty), z pewnością nie wszyscy "obrońcy krzyża" miotali wyzwiska pod adresem harcerzy i księży, którzy chcieli krzyż przenieść itp. itd. Nie pozwalajmy się zdominować uproszczonym wizjom świata, jakie nagminnie wyłaniają się z mediów. Obok złych stron rzeczywistości są i dobre, a ludzie (nawet ci, za którymi nie przepadamy :-)) właściwie nigdy nie są nosicielami jakiejś jednej cechy.
OdpowiedzUsuńpzdr.
Romeus, nic dodać, nic ująć:)
OdpowiedzUsuńPo przeczytaniu przypomnial mi sie film z Robertem Redfordem"Brubaker"
OdpowiedzUsuńMaga, nie oglądałam. Muszę poszukać, bo Redforda bardzo lubię:)
OdpowiedzUsuńPolecam,trzeba sie nastawic na podniesienie adrenaliny,na mnie ten film zrobil wrazenie.
OdpowiedzUsuńJest oparty na faktach.
Redforda tez lubie,zwlaszcza w "zaklinaczu koni":)
"Zaklinacza koni" bardzo lubię, i książkę i film. A Redford jak zwykle świetny.
OdpowiedzUsuńJa tez uwielbiam ksiązkę "Zaklinacz koni"
OdpowiedzUsuńRomeus! Święte słowa :)
OdpowiedzUsuń