wtorek, 9 listopada 2010

Pięćdziesiąt procent kurczaka w kurczaku

W 1940 roku dwaj przedsiębiorczy bracia Mac i Dick McDonald postanawiają otworzyć restaurację. Na siedzibę wybierają San Bernardino w słonecznej Kalifornii. Lokal oferuje bogate menu i zamówienia przez telefon. Jednak kilka lat później bracia postanawiają zmienić charakter swojej restauracji. Zamykają ją na trzy miesiące i dokonują przeróbek. Zmiany są duże - po pierwsze rezygnacja z tradycyjnego serwisu na rzecz samoobłsugi, po drugie znaczne ograniczenie menu, w którym zostaje tylko dziewięć pozycji - hamburgery i cheeseburgery, chipsy ziemniaczane (które rok później zastąpią słynne mcdonaldowskie frytki), mleko (pierwowzór słynnych mlecznych koktajli), zimne napoje, kawa i ciasto. Nowe ceny zachęcają - tylko 15 centów za hamburgera! 
Jednak prawdziwym kamieniem milowym w rozwoju McDonalda jest rok 1954, w którym skrzyżowały się drogi jego właścicieli i Raya Krocka. Krock był obwoźnym sprzedawcą sprzętu gospodarstwa domowego i właśnie w takim celu umówił się z braćmi na spotkanie. Jednak panowie szybko znajdują wspólny język a w trakcie rozmowy okazuje się, że Dick i Mac szukają franczyzobiorcy, który otworzyłby sieć ich lokali w całym kraju. Krock wietrzy dobry interes i podpisuje umowę. Kilka miesięcy później otwarty zostaje pierwszy lokal typu fast-food pod szyldem McDonald's poza Kalifornią - w Des Plaines na przedmieściach Chicago. Tutaj po raz pierwszy pojawia się słynne żółte M i charakterystyczna kolorystyka. Pierwszym dobrym posunięciem Krocka jest zatrudnienie Freda Turnera. Turner, początkowo szeregowy sprzedawca, szybko daje się poznać jako genialny manager. W krótkim czasie staje się szefem operacji McDonald's. To właśnie on opracował standardy serwisu, jakości i czystości, które obowiązują we wszystkich restauracjach sieci, na całym świecie. Od tego momentu zaczyna się prawdziwy boom. W 1958 roku zostaje sprzedany milionowy hamburger a do 1965 otwartych zostaje 700 lokali. Dwa lata później otwarto pierwszą restaurację poza granicami USA i tak zaczęła się ekspansja światowa. Dla przypomnienia, w Polsce pierwszy lokal otwarto 1992 roku w Warszawie. W dniu otwarcia pobito dzienny rekord sprzedaży:-) 

Tak się zaczęło - restauracja w Des Plaines...


Lokal już nie działa, jest tylko latem otwarty dla zwiedzających, jako swego rodzaju zabytek:-) 
Niestety, nam jakoś nie udało się tam dojść:-)


Takie były początki jednej z najbardziej rozpoznawalnych światowych marek. A dzisiaj w newsach przeczytałam, że przeanalizowano skład mcdonaldowskich McNuggets i okazało się, że mięso zawiera tylko... 50 proc. mięsa. A reszta? No cóż, reszta to wypełniacze i dodatki. Składają się na nie takie niewinne składniki, jak woda, słodziki, skrobia i sól ale również takie smakołyki jak:
  • zabezpieczający przed zawilgoceniem produktu polidimetylosiloksan (polimer krzemu używany między innymi do produkcji kremów, dezodorantów, mydeł czy smarów)
  • TBHQ (tert-butylohydrochinon), czyli zabezpieczający przed jełczeniem związek na bazie butanu (używanego np. do napełniania zapalniczek) używany szeroko w produkcji środków lakierniczych. Naukowcy zalecają daleko idącą ostrożność w wykorzystywaniu tego środka, gdyż może on sprzyjać rozwojowi nowotworów żołądka, czego dowiodły badania laboratoryjne
  • pełniący funkcję zmiękczającą fosforan aluminiowo-sodowy (zbyt duża zawartość aluminium w organizmie powoduje odwapnienie kości i zaburzenia oddychania).
Jak piszą w Gazecie Wyborczej, "chociaż wszystkie wymienione wyżej produkty są oficjalnie dopuszczone do użytku spożywczego w małych ilościach i nie zachorujemy zaraz po zjedzeniu kilku nuggetsów, ich częste spożywanie może mieć negatywne skutki zdrowotne. Zwłaszcza że większość niskotoksycznych dodatków do żywności ma tendencję do akumulowania się w organizmie i osiągania niebezpiecznych stężeń."

Smacznego!

18 komentarzy:

  1. Ja tam wole czekolade:)
    Zreszta nigdy nie przepadalam za takim jedzeniem z
    fast-food,sama robie hamburgery.
    Zlapalam sie nawet ostatnio na tym ze nie daje tak do konca wiary temu co pisza na zdrowej zywnosci .
    Piekny tez zanim cos zezre to musi to piec razy poobracac, poogladac,poczytac etykiete....a ja stoje jak ta durna przy garach i pichce ,bo zdrowsze.

    OdpowiedzUsuń
  2. Umiar, umiar we wszystkim - ja tam jem wszystko - chicken nuggets, hamburgers, lampka wina na dobranoc, pieroga ze skwarkami, smietane a nawet polimer krzemu. Tylko flakow nie zjem, nawet ogranicznych:)
    oczywiscie nie jem tego codziennie, i nie wiadrami - ale nie przesadzajmy.
    Po to sa fast foody, mrozonki, tv dinners zeby z nich od czasu do czasu korzystac a nie stac non stop przy garach.
    a najbardziej lubie taki wiejski chleb - dostepny tutaj u mnie tylko w ruskim sklepie - z pasztetowa:) wy tam w Chicago macie rajskie zycie z polskimi sklepami pod tym wzgledem.

    OdpowiedzUsuń
  3. Coś niecoś wiem na temat tych procentów, bo ze względu na alergię małej jestem zmuszona do wnikliwej lektury spisów treści wszelakich środków spożywczych (niektóre, jak na mój gust, spożywcze są tylko z nazwy;)).
    No cóż, jesteśmy chyba jedynym gatunkiem na Ziemi, który potrafi się tak ładnie sam wykańczać.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja być może jestem z jakiejś innej planety, ale nigdy w życiu nie byłam w żadnym fast-foodzie i nigdy nie spróbowałam żadnego z owych produktów. Czy powinni mnie pokazywać w cyrku z charakterze jakiegoś dziwadła? :-)
    Pytanie do ani-2000: w jakiej postaci jada się polimery krzemu? Bo mnie się to raczej z procesorami od komputera kojarzy :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja ostatnio obejrzałam film "Food inc" (do znalezienia na YouTube) i w ogóle mi się jeść odechciało. CO prawda to USA, ale u nas takie są zasady, że polskie mięso biorą np. Francuzi, a my jemy to, co importujemy z zachodu. Czyli oni jedzą nasze zdrowsze a my ichnie, tańsze i gorsze.
    Powyższy film dobry jest też dla tych, którzy nie wiedzą co to GMO i chcieliby zrozumieć. Można się dowiedzieć nie tylko o aspektach zdrowotnych ale i ekonomicznych.
    I dlaczego biedni Amerykanie są grubi.

    OdpowiedzUsuń
  6. Alez kochani, nie dajmy sie zwariowac:) McDonald jest znanym na calym swiecie miejscem (nie nazwe tego restauracja) serwujacym masowo fast food. A jak myslicie ile miesa jest w mielonym, w pulpecie, w lasagne? w nawet najlepszej restauracji w Polsce?
    Normalny czlowiek mielone zarcie je tylko w domu, jak sam zmielil i wie co zmielil:))))
    A wszystkie dania "diet" a wszystkie "fat free" a kukurydza? ktora kroluje na kazdym polskim stole. I sie zastanawiam skad sie to wzielo, bo za moich czasow to kukurydza moj dziadek karmil swinie i kury. A teraz pojechalam do PL i swinskie zarcie z mojego dziecinstwa jest w kazdej salatce?? Skad sie to wzielo?

    OdpowiedzUsuń
  7. Rzadko jadam hamburgery, więc mam nadzieję, że mi się nie skumuluje! :))
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  8. Kurko, też jakiś czas temu oglądałam ten film i nawet mam w planach posta o nim napisać, tylko muszę się zmusić do jego ponownego obejrzenia i wynotowania sobie kilku rzeczy. Film jest wstrząsający - ile my świństw zjadamy, o matko i córko! Mam taki wstręt do mięsa po tym filmie, że rzadko w ogóle je teraz jadam.

    OdpowiedzUsuń
  9. Maga, Żuczek - wierzyć producentom nie można - czytałyście wczoraj o polskich "wędlinach", "dżemach" i "sokach"? Piszę w cudzysłowie, bo te produkty składem nie przypominają nawet tego, czym powinny być. Soki owocowe dla dzieci na przykład mają mniej owoców, niż fanta! Artykuł na onecie, bardzo polecam, choć potem przechodzi ochota na niektóre rzeczy:-)

    Ania - to fakt, mamy dobrze z polskimi sklepami, można kupić właściwie wszystko z Polski, z chlebem na czele. Ale ja się cieszę, że nareszcie otworzyli sklep Amishów, oni mają jedzenie bez GMO, pestycydów, hormonów i reszty tego świństwa.
    Fast-foody są dobre raz na jakiś czas i też z nich korzystam, jak nie chce mi się przy garach stać, ale po tym artykule chyba przerzucę się na chińszczyznę:-)

    Riannon - nie masz czego żałować:-)

    Stardust - wszystko, co jemy, jest napchane świństwami. Pasza dla zwierząt jest faszerowana pestycydami. Krowy, świnie i kury hormonami i inną chemią. Produkty dietetyczne są tak faszerowane chemią, że aż dziw, że ktoś je dopuścił do sprzedaży.
    A hamburgery nie mają w sobie ani grama mięsa. Jakiś czas temu pewna Amerykanka skarżyła Maca, że zatruła się mięsem z ich hamburgerów. Mac wygrał, udowadniając, że w jego hamburgerach nie ma ani grama mięsa. Są za to oczy, jądra i inne ciekawe części krowich zwłok.

    Iw - jak rzadko, to pewnie nie:-) ale kumulują się inne świństwa. Chyba jednak zmuszę się do obejrzenia drugi raz "Food Inc" i napiszę, co właściwie jemy:-))

    OdpowiedzUsuń
  10. Slow food only, please :)
    Wybór należy do nas...

    OdpowiedzUsuń
  11. Lotnica, alez teraz pojechals -
    .."Mac wygrał, udowadniając, że w jego hamburgerach nie ma ani grama mięsa. "
    no prosze cie. daj spokoj.

    co do oczu, jader itp - to polecam wizyte w KAZDEJ masarni na swiecie. jak myslisz - paroweczki z czego sa? salceonik? hmm...
    a chinszczyzna? to jest chyba jedno z najbardziej niezdrowych zywnosci - wysokie MSG, czyli soy souce, deep fry - no i najwazniejsze - z czego to mieso? w mc.donaldzie masz 100% beef.
    w barze chinskim moze byc 100% spaniel.

    OdpowiedzUsuń
  12. http://nutrition.mcdonalds.com/nutritionexchange/ingredientslist.pdf

    OdpowiedzUsuń
  13. Ania, w składzie McNuggets również nie ma mowy o żadnym ze szkodliwych składników, które wyszły w badaniach. Na opakowaniach również nie piszą, że w nuggetsach jest tylko 50% kurczaka, a reszta to wypełniacze. Czy sądzisz, że w przypadku podawaniu składu hamburgera byliby uczciwi?
    A oto skład hamburgera z McDonalds: 30g golonki ze ścięgnami i tłuszczem, 16g mielonki (serca, języki, tłuszcz) 10g MRM (zmiażdżone resztki niewykorzystanego zwierzęcia), 20g wody, 2g soli, 1g glutaminianu sodu i barwników, 5g środków konserwujących.
    Jest 100% wołowiny? Jest. W końcu zmiażdżone resztki niewykorzystanego zwierzęcia to też wołowina.
    Źródło: http://www.effata.nstrefa.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=56&Itemid=63

    Zdaję sobie sprawę, że ani parówki, ani wędliny, ani chińszczyzna nie są zdrowe. Co właściwie dzisiaj jest zdrowe, kiedy dżem to nie dżem, sok to nie sok a sery robione są z proszku a nie mleka? Zresztą, wczoraj był artykuł na onecie o żywności, o którym wspominałam wyżej.

    Polecam Ci bardzo film "Food Inc" o praktykach producentów i sprzedawców żywności. Uprzedzam jednak, że potem możesz czuć wstręt do niektórych produktów spożywczych:-)

    Pozdrawiam:-)

    OdpowiedzUsuń
  14. Przeciez ja nie bronie mc donalda:))! i wiesz mi - jak najbardziej jestem daleko od tego.
    tylko.
    osobiscie tylko nie zgadzam sie z przeginaniem, naginaniem i propaganda:) w KAZDA strone.

    nigdy nie zgodze sie z tym, ze mc donald to trucizna, chemia w zywej postaci zmieszna z raciczkami, wlosami i doprawiona gownem - bo to nieprawda.
    rowniez nigdy nie bede jadla tego rodzaju jedzenia codziennie, ba nawet raz w tygodniu.
    ale nie dlatego, ze jest trujace, tylko np. bardzo wyjalowione i pozbawione flory bakteryjnej.

    ty tutaj dlugo nie mieszkasz, i nie wiem czy to zauwazylas - ale tutaj mleko nigdy nie skisnieje, ser jest w porownaniu do serow europesjkich prawie bezsmakowy - a wode mozesz pic z kranu.
    potem - jak pojedziesz do np. meksyku to w zasadzie twoj system obronny kompletnie nie dziala i cokolwiek zjesz to dostajesz sraczki.
    druga sprawa - fast food to jest najtansze jedzenie. wiec oczywista sprawa jest, ze poledwicy tam nie powinno sie spodziewac.
    chcesz jesc zdrowo i dobrze? prosze bardzo - whole foods - funt organicznej wolowiny bez hormonow itp - kosztuje 12$. Dziki losos z pacyfiku - 10$ za funta.
    ludzie bardzo grubi w stanach, to glownie ludzie biedni - niewyksztalceni, bezrobotni - malo uswiadomieni.
    w stanie w ktorym mieszkam - oregon - bardzo popularne sa farmy, jest ich pelno, dookola miasta - gdzie w miare tanio mozesz kupic organiczne warzywa, owoce, jajka, mleko, nawet mieso. osobiscie nie zalezy mi na tym AZ tak bardzo - ale staram sie jesc w miare zdrowo.

    osobiscie uwazam, ze najwieksza zmora jest notoryczny brak czasu. Po przyjsciu z pracy naprawde nie specjalnie mi sie chce wymyslac zdrowe dania - czasami otwieracz i puszka to jest to na co mam sile. albo knajpa:)
    btw. chinskie b. lubie, i spaniele tez;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  16. Ania, też nie zgadzam się z przeginaniem, naginaniem i propagandą, co uprawia nagminnie McDonald i inne sieciówki fastfoodowe, producenci parówek, pasztetów, dżemów, serów, mleka itd.

    OdpowiedzUsuń
  17. puenta artykulu w polskiej gazecie
    ..."Czy to w ogóle ważne co się je? Trzeba jakoś wyżywić miliardy ludzi na świecie"..

    http://wyborcza.pl/1,75480,5134828.html?fb_xd_fragment#?=&cb=f168ccc19f718c2&relation=parent.parent&transport=fragment&type=resize&height=20&width=120#ixzz14wsEJPyN
    http://wyborcza.pl/1,75480,5134828.html?fb_xd_fragment#?=&cb=f168ccc19f718c2&relation=parent.parent&transport=fragment&type=resize&height=20&width=120

    OdpowiedzUsuń
  18. W hamburgerach dodają PASTYLKI PRZECIW WYMIOCINOWE ponieważ 'mięso' jest tak złej jakości.

    OdpowiedzUsuń