niedziela, 7 listopada 2010

Na marginesie życia

Na marginesie życia, choć w samym centrum miasta. 




10 komentarzy:

  1. Przejmujace zdjecia - piekne i zarazem okrutne..
    Ale wg. mnie (moze nie jest to calkiem politycznie poprawne) 90% osob zyje tak na wlasne zyczenie - i nie chce tego zmienic.. Tragedia:(

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja nigdy nie jestem politycznie poprawna, więc nie musisz się krępować:-)))

    OdpowiedzUsuń
  3. Oglądałam kiedyś program o bezdomności- wdepnąć w nią łatwo, bo współczesny człowiek niestety często nie myśli racjonalnie i ulega różnym mamiącym reklamom(kredyty i "jesteś tego wart") a poza tym zanikł ponoć w ludziach etos pracy.A wyjście z bezdomności jest prawdziwym problemem, bo szybko przyzwyczajają się do całkowitego braku odpowiedzialności za siebie i swoje otoczenie-nie musisz dbać o karton, na którym spisz, łatwo zdobyć następny, można bez gadania otoczenia oddawać się swoim nałogom. Okazuje się, że jest na świecie cała armia ludzi usiłujących wyprowadzić innych z bezdomności, są całe programy dość sprawnie funkcjonujące a liczba bezdomnych wzrasta.Zostaje pytanie : Dlaczego?.

    OdpowiedzUsuń
  4. Był taki film niedawno "Wiolonczelista", chyba taki tytuł miał o czarnoskórym muzyku bezdomnym. Wiele tłumaczył na temat bezdomności i wolności. Te pojecia leżą czasem blisko siebie ...

    OdpowiedzUsuń
  5. Czytalam kiedys "Mole People" to jest o bezdomnych w NYC i bardzo polecam ksiazke, nie pamietam autora;/ Ale to latwo znalezc. Butterfly ma racje, bezdomnosc i wolnosc dzieli bardzo nikla granica, wiec bezdomnych z wyboru jest sporo, ale to nie znaczy, ze od poczatku kierowali sie wyborem. Druga czesc problemu zalatwia system gospodarczo-polityczny, ktory "ulatwia" zostanie bezdomnym.
    Natomiast nie zgadzam sie z Anabell w kwestii nalogow:) Naprawde z reka na sercu nie przypominam sobie zebym przechodzac obok bezdomnych czula zapach alkoholu. A spotykam ich codziennie, mam zawsze jednego, ktrego biore sobie "pod opieke" i od czasu do czasu kupuje mu sniadanie, albo lunch, kubek goracej herbaty zima. Ludzie pomagaja bezdomnym i to mi sie podoba, ze nie zostawiaja ich na pastwe losu. Ktos odda plaszcz, kurtke, stara koldre zamiast wyrzucic na smietnik, to wynosi sie dla okolicznego mieszkanca ulicy. Stara walizke, ktora bezdomnym sluzy jako przechowalnia wszystkiego. Jeszcze jedna ciekawostka.
    Moj maz pracuje w sasiednim stanie, wiec codziennie rano o 5 tej jest na stacji pociagowej i mowi, ze totalety sa oblezone przez bezdomnych. Oni sie myja przy umywalkach, robia drobne przepierki latem. To tez jest ciekawym zjawiskiem, ze bezdomny wcale nie musi oznaczac smierdzacy, chociaz tych smierdzacych nie brakuje;))

    OdpowiedzUsuń
  6. Mnie też bezdomny kojarzy się od razu z nałogowcem - narkomanem albo alkoholikiem, bo takich najczęściej się widuje, przynajmniej w Polsce. Kiedyś oglądałam jakiś reportaż o bezdomnych mieszkających w Warszawie przy elektrociepłowni, w kanałach. Mówili, że im tak dobrze i nie chcą wracać do "normalnego" życia - nic nie muszą, po prostu cieszą się życiem. Mnie to "cieszenie" na początku zdziwiło ale w końcu ludzie potrzebują innych rzeczy do szczęścia - jedni domku z ogrodem, inni świętego spokoju i wolności, prawda?

    Sturdust, tutaj w Chicago nie znajdziesz toalet na stacjach kolejki i Metra. W mieście w restauracjach, sklepach, fast food wszystkie toalety są pozamykane na klucz. Chcesz skorzystać - musisz coś kupić i odpowiednio wyglądać. Nie ma toalet publicznych. Ile razy z TŻ kłusowaliśmy po centrum, szukając jakiegoś Sturbucksa, wściekli o te toalety. Dałoby się to przecież rozwiązać inaczej. W Australii w toi-toi co 15 minut włącza się automatyczne spłukiwanie całej kabiny, więc nie ma szans na to, żeby bezdomni się w nich zadomowili.

    Mnie zawsze widok bezdomnego smuci, ale przecież większość wybiera takie życia - tak jak ja wybrałam swoje.
    Pozdrawiam:-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Lotnico--> W NYC tez nie ma ubikacji publicznych, tak samo nie ma ich w metrze. Ja pisze o dworcu kolei wyjezdzajacej poza NY, o Penn Station bo tam moj maz bierze codziennie pociag, zeby dojechac do pracy w NJ, a na takich dworcach tak jak i lotniskach sa oczywiscie totalety. I nikt nie ma pretensji ze one sa oblezone przez bezdomnych wrecz przeciwnie jest to plus dla bezdomnych ze staraja sie jak moga dbac o czystosc. Wiesz pisuary sa dostepne:) i zawsze jest jedna umywalka wolna dla tych co korzystaja tylko z pisuarow:)) Pozostale sa wykorzystywane jako laznie:) O 5 rano nie ma takiego ruchu na dworcu, wiec uwazam, ze i tak bezdomni wykazuja trzezwosc umyslu.
    Pijanych bezdomnych widzialam w PL i wlasnie dlatego czulam sie w PL niebezpiecznie, bo sa nie dosc ze pijani to jeszcze agresywni,czego sie nie spotyka tutaj. Tu bezdomny Cie nie zaczepi, nie odezwie sie moze wycianac reke z kubkiem na drobne, ale nic nie powie, poza dziekuje jak cos dasz.

    OdpowiedzUsuń
  8. Bezdomność to wbrew pozorom złożony problem społeczny. Co więcej bezdomnym nie staje się człowiek z dnia na dzień - to długofalowy proces, to przechodzenie przez pewne stadia, to wnikanie w określone grupy i podgrupy.
    Nie można generalizować, spisywać od razu na straty. Nie znaczy to, że "trzymam stronę" bezdomnych - nie, sama nie potrafię zrozumieć pewnych mechanizmów, które kierują takimi ludźmi.

    Fajnie ukazałaś kontrast na tym zdjęciu.

    OdpowiedzUsuń
  9. Stardust, niestety nieczęsto się tu spotyka takich uprzejmych:-)))

    Sylvia, mnie daleko do spisywania kogokolwiek na straty. Żal mi za każdym razem i przykro, nawet jeśli to człowiek pijany czy naćpany.

    OdpowiedzUsuń
  10. Podobają mi się te zdjęcia... świetnie to ujęłaś słowami i grafiką....

    OdpowiedzUsuń