Evek, w szczenięcych latach, kiedy sklepy nie były zaopatrzone w taka ilość żelów, pianek i lakierów, za namową koleżanki użyłam wody z miodem. Efekt był... hmmm... nieoczekiwany - wszystkie muchy z okolicy się zleciały:-))) włosów nie usztywniło:-))) Pozdrawiam:-))))
Fryzura jest doskonała. :)
OdpowiedzUsuńTak to ja wyglądam po wstaniu z łóżka, bez pomocy fryzjera.
OdpowiedzUsuńSporo układania:P No i zbankrutujesz, kupując lakier ;D
OdpowiedzUsuńAkemi, prawda? :-)
OdpowiedzUsuńAnabell, ja też:-))) dlatego myślałam o takiej na stałe. Tylko ta ilość lakieru... rzeczywiście, zbankrutowałabym:-)
U mnie na blogu jest podwójna wersja takiej fryzury :D Jak dla mnie, mistrzostwo świata :D Polecam Ci podwójnego irokeza :D
OdpowiedzUsuńUla, właśnie oglądając Twoje zdjęcia przypomniało mi się, że mam podobne gdzieś, latem zrobione w Millenium Park:-) podwójny irokez jeszcze lepszy:-)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńzamiast lakieru można ponoć na wodę z ckrem. tylko nie wiem jak w przeliczeniu z tym cukrem - czy wyjdzie taniej czy drożej ;)
OdpowiedzUsuńEvek, w szczenięcych latach, kiedy sklepy nie były zaopatrzone w taka ilość żelów, pianek i lakierów, za namową koleżanki użyłam wody z miodem. Efekt był... hmmm... nieoczekiwany - wszystkie muchy z okolicy się zleciały:-))) włosów nie usztywniło:-)))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:-))))