Jedyna rzecz, jaką dziś potrafię powiedzieć, a raczej wydyszeć, jest "gorąco". Jest upiornie gorąco. Długi czwartolipcowy weekend spędziliśmy pod klimatyzatorem, dziekując niebiosom, że go mamy, że jest nowy i działa sprawnie, i że nie musimy nigdzie wychodzić. Za to wczorajszy wieczór był idealny na piknik w parku i oglądanie sztucznych ogni. Uwielbiam fajerwerki, mogę je oglądać godzinami.
A to już panorama Wyoming - nagranie i zdjęcia spod Devils Tower, skąd roztaczał się fantastyczny widok na okolicę. Bajka, prawda?:-)
witaj, doskonale wiem o czym piszesz - te temperatury i mnie doprowadzały do szaleństwa! W 2003r akurat trafiłam na święto 4lipca i też oglądałam przecudne fajwerweki z dachu jednego domu w Baltimore, a tego dnia nawet i pieski są paradnie wystrojone w zawiązane chusteczki z flagą narodową. Amerykanie w ogóle kochają swoją flagę. Przez cały rok potrafi flaga wisieć na maszcie przed domem, w oknie o urzędach nawet nie wspomnę.
OdpowiedzUsuńSzczęściara, ja w ten weekend chodziłam w kurtce polarowej i pod parasolem. I wciąż leje, jakby premię za to dawali. No ale już jest z 18 stopni.
OdpowiedzUsuńWidoki piękne.Tak sobie myślę,że nie chciałabym mieszkać w tak usytuowanym domu, chyba ktoś, kiedyś może, w zupełnie nie zaplanowany sposób, wpaść z wizytą.
Miłego, ;)
Clara, mnie nawet bardzo wysoka temperatura by nie przeszkadzała, gdyby było sucho. Spędziłam kilka lat w Egipcie i 60 stopni Celsjusza nie robi na mnie wrażenia ale przy minimalnej wilgotności. Klimat tutaj jest o wiele gorszy niż tam.
OdpowiedzUsuńFajerwerki były piękne. Ja zresztą w ogóle lubię to amerykańskie upodobanie do pikników przy każdej możliwej okazji i święcie:-) Pozdrawiam serdecznie:-)
Anabell, u nas lało całe ostatnie dwa miesiące:-))
OdpowiedzUsuńDomek ładny ale też bym się obawiała niespodziewanej wizyty, zwłaszcze że w Wyoming dozwolona prędkość na drogach to aż 80 mil/godz.:-)