Dzisiaj otworzyli w naszym miasteczku na przedmieściach Miasta Skunksów kasyno.
Wielkie otwarcie nastąpiło o 11:00 rano.
Około 15:00 a na stronie kasyna ukazała się informacja, w której zarząd prosi, aby nikt więcej nie próbował dzisiaj się tam wybrać, bo korek jest jak stąd do Australii. Nie ma jak dojechać, gdzie zaparkować, nie mówiąc o dostaniu się do środka.
Od miesięcy ludzie narzekają na kryzys.
Że nie ma pracy.
Że pensje niskie.
Że zwolnienia, redukcje, restrukturyzacje i inne -cje.
Że banki domy zabierają.
W ogóle źle się dzieje, panie, w państwie duńskim.
Od kilku dni wszyscy marudzą, że gorąco (kolo 40 stopni) i wilgotno (wilgotność powietrza rzędu tryliarda procent; a przynajmniej taka jest odczuwalna), ale nie przeszkadza to tłumom w staniu pół dnia w kolejce do wejścia.
Gorąco? Eee nie tak bardzo (mówią ci wszyscy, którzy mieli problemy z tym, żeby pracować w takim upale).
Wilgotno? Eee nie przesadzajmy (mowią ci, którzy już mdleli z powodu zaduchu).
Ergo, mam dwa wnioski:
po pierwsze primo: dla chcącego nic trudnego (pod warunkiem, że to nie ma związku z pracą)
po drugie primo: kryzys? panie, jaki kryzys??
(Kiedy wracaliśmy z Panem i Władcą z Dakoty, ostatnią noc mieliśmy spędzić w Siuox Falls, niedaleko granicy z Minnesotą. Okazało się, że nic z tego. Miasto było zapchane po brzegi, ani jednego wolnego pokoju w promieniu 100 km, z powodu kasyn właśnie. Ponieważ znajduje się ich tam prawie tyle samo, co w Vegas, ludzie tłumnie zwalili się na weekend, żeby w ciągu sobotniej nocy przepuścić tygodniówkę. Nikt nie pamiętał o jakimś tam kryzysie.)
P.S. Zanim temperatura wzrosła do tryliarda stopni w cieniu, udało mi się omamić Pana i Władcę i wywabić do ogrodu botanicznego.
Podstępna ze mnie bestia.
Ciekawe czy udałoby mi się równie sprytnie i - najważniejsze - niespostrzeżenie dla niego samego i jego karty kredytowej - namówić na tę garsonkę?
Hm.
Zależy gdzie się patrzy, może podobne kolejki wystają pod darmową soup kitchen. Nawet w największym kryzysie znajdą się ci z kasą. I dobrze, że wydają, zrobi się więcej stanowisk pracy dla miejscowej ludności.
OdpowiedzUsuńP.S. Świetna fotka na górze!
bedzie makowiec, bedzie garsonka
OdpowiedzUsuńpiękne zdjęcie z liliami wodnymi
OdpowiedzUsuńkolejki takie bo właśnie kryzys i wszyscy mają nadzieję na wygraną :-)
OdpowiedzUsuńzdjęcia lilii cudne
Lubie jechac do kasyna, ale nie za czesto no i zeby stac w kolejce, to mnie jednak przerasta:))
OdpowiedzUsuńTo coś podobnie jak u nas - wszyscy jęczą jak mało forsy maja, a na mojej zapyziałej uliczce wciąż widzę nowe samochody, których cena zaczyna się pomiędzy 75 a 85 tysięcy złotych. Gdy jestem w "samie", to mój wózek wygląda jakbym żywiła dwa krasnoludki, inni te wielkie wózki mają wyładowane "z górką", a większość moich znajomych co roku jezdzi jesienią lub zimą nad ciepłe morze, gdzie piasek biały, palmy zielone. I nie jest to Tunezja, Egipt czy też Turcja.I cały czas słyszę, jaka to drożyzna i bieda w Polsce.
OdpowiedzUsuńTo pewnie z tej biedy stoją w kolejce do kasyna,żeby coś wygrać:)))
Miłego;)
P.S.
Zabierz swego faceta do sklepu, przymierz garsonkę i przespaceruj się w niej przed Nim.Może to poskutkuje???
Aneta, na pewno sa i tacy, co stoją w kolejce po darmową zupę i tacy, których kryzys niespecjalnie dotknął. Mnie bardziej jednak chodzi o tych, o których pisze Anabell - tych, którzy narzekają, że nie mają pieniędzy a potem idą do kasyna:-) znam też takich, których kryzys n a p r a w d ę dotknął, ale mimo wszystko tam idą. No ale może oni nie dlatego, że lubią hazard a z nadzieją, żeby coś wygrać?:-)
OdpowiedzUsuńAnabell, ja cały czas mam wrażenie, że ludzie wydają o wiele więcej, niż zarabiają...
Anonimowy, będzie nowy piekarnik, będzie makowiec:-))))
OdpowiedzUsuńBalbina, chyba sama się tam wybiorę - podobno ci, którzy grają pierwszy raz, zawsze wygrywają:-)))
OdpowiedzUsuńWith Love, dziękuję:-)
OdpowiedzUsuńStar, mnie jakoś nie ciągnie, ale może dlatego, że nigdy nie próbowałam. Ale skoro to kasyno już jest tak blisko:-)))
OdpowiedzUsuńNiestety, wciąż są tacy, którym brakuje oleju w głowie. Wyrzuty by mnie zagryzły, gdybym przepuściła pensję w kasynie.
OdpowiedzUsuńButterfly, mnie też.
OdpowiedzUsuńLotnico--> Mnie tez nie ciagnelo, dopoki nie pojechalam do Las Vegas:)))
OdpowiedzUsuńStar, to w takim razie nigdy tam nie pojadę:-)))
OdpowiedzUsuń