wtorek, 31 stycznia 2012

Trenuj swojego człowieka

A jak trenują Was wasze pupile?
Mój kot trenował mnie do wczesnego wstawania:-)
Budził się dokładnie o 5:30 rano, gotowy do zabawy, w której oczywiście ja też musiałam uczestniczyć. Niestety, mój kot miał w sobie bardzo silną psią naturę, w związku z tym do ulubionych zabaw należało aportowanie patyczków kosmetycznych. Zaczynał więc dzień od przynoszenia mi do łóżka obślinionego patyczka i pełnego zachęty miauczenia: "No wstawaj, człowiek, wstawaj i do roboty! Aportujemy!"
Muszę mówić, jak bardzo go nie lubiłam o 5:30 każdego ranka?
Zamykanie w kuchni czy łazience nic nie dawało - nie było możliwości zamknięcia drzwi na zamek, w związku z tym Toto tak długo skakał na klamkę, aż je otworzył. Muszę mówić, jaki przy tym robił hałas i jak bardzo go nie lubiłam, jak tak skakał na tę cholerną klamkę?

Poza tym ćwiczył moje nerwy. Nauczył się skakać z okna (z czwartego piętra) i niestety, pozostawione otwarte okno zawsze oznaczało, że Toto spróbuje się wymknąć. Każda taka eskapada kończyła się po kilku dniach, kiedy wracał do domu, podrapany, pogryziony, z oberwanym uchem. Myślicie, że go to zniechęcało? Po rekonwalescencji i małym wypoczynku Toto znowu rzucał się wir przygody, która znowu kończyła się dla niego wizytą u weterynarza a dla mnie kilkoma dniami nerwowego obgryzania paznokci, czy i tym razem wróci oraz w jakim stanie.
Co ciekawe, był pozbawiony we wczesnej młodości pewnych męskich organów, ale temperamentu mu to nie zmieniło.
I dobrze:-)

Potrafił się zaczajać pod fotelem i gryźć po nogach nielubianych gości.
Potrafił pogryźć albo nasiusiać w buty ze złości albo bo taki miał humor.
Zjadał wszystkie kwiatki.
Obgryzał kanapę.

Ale potrafił też przyjść na kolana na długie przytulanie.
Potrafił skakać z radości, kiedy wracałam do domu.
Zawsze spał przytulony do mnie, a w zimne dni wpełzał pod kołdrę, żeby mnie grzać:-)

Miał silny charakter, był niezależny i dumny. Ideał mężczyzny:-)
Uwielbiałam go:-)

10 komentarzy:

  1. Tych lubianych też gryzł!!
    Ogólnie był ciekawski świata.Pamiętam jak był zainteresowany gdy wymieniałem uszczelkę w kranie.Co się teraz z nim dzieje?
    Tatanka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Toto-Niecnoto zamieszkał w domu z dużym ogrodem, co na pewno wprawiło go w zachwyt. To zdecydowanie nie był domowy kot - zbyt ciekawski i żądny przygód:-)

      Usuń
  2. Nic nie wiem o kotach w domu, poza tym,że nie jestem w stanie tolerować faktu,że kot wlezie wszędzie.No ale to wiedza o mnie, nie o kocie:))) Mnie tylko tęskno za moim psem. Był cudowny, kochany i w zimie wstawał około 9,30 rano.Wyznawał zasadę,że on i pańcia to jedność. Jak śpimy to razem, jak jemy to też razem.A fotele, kanapy, łóżka są wspólne.I wiedział,że gdy pańcia smutna to należy się przymilić, by wzięła psa na ręce i tuliła.W nagrodę pańcia dostawała "lizy" i fukanie do ucha.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tęsknię za wszystkimi moimi zwierzakami ale dopóki nie będziemy mieli domu z ogrodem, żadnego nowego nie weźmiemy. Nie miałabym już teraz serca trzymać jakiegoś w bloku.
      Wszystkie nasze psy i koty zawsze z nami sypiały - przyznaję się bez bicia- a do tego kotka mojej mamy przynosiła jej w prezencie myszy i wiewiórki, tak bardzo była do niej przywiązana:-)

      Usuń
    2. Ponoć ludzie dzielą się na tych, którzy śpią ze swoimi zwierzakami oraz na tych, którzy się do tego nie przyznają :)

      Ja też miałam cudownego psa i bardzo za nim tęsknię. Umarł niestety 3 miesiące temu.

      Usuń
    3. Przyznaję się bez bicia - moje zwierzaki spały ze mną - kot na łóżku, pies przy samym materacu, domagając się, żebym trzymała na nim rękę:-) nawet jeśli nie głaskałam, przytulać było trzeba:-)

      Usuń
  3. Mój kot obecnie na leczeniu. Diagnoza cukrzyca. Nawet nie wiedziałam, że koty chorują na cukrzycę. Dostaje insulinę i nawet nie zauważa kiedy mu wbijam tę małą igiełkę. Mam nadzieję, że mu się polepszy.
    A ten Twój opisany kotek - uroczy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie miałam pojęcia, że koty też mają cukrzycę. Biedny.

      Mój Toto był najzabawniejszym stworzeniem, jakie widziałam. Kiedyś pół dnia próbował doskoczyć z podłogi do żyrandola, dookoła którego latały jakieś owady:-) Zawsze wskakiwał do wanny pełnej wody, po czym - przerażony tym, co się stało miauczał przeraźliwie ale kiedy tylko go wyławiałam, otrząsał się i... robił dokładnie to samo. I pomimo tego przeraźliwego miauczenia miałam wrażenie, że to naprawdę lubił:-))

      Usuń
  4. Uwielbiam koty - jakby nie było, jak mogłam nazwać swój blog, jak nie Pazurzasty? ;)))

    Po prawie 10 latach życia w mieście bez sierściucha w końcu od pół roku mieszkamy z taką jedną-rudą-wredną-tłustą-paskudą ;))) Złośliwe to i interesowne, "nietyckliwe", leniwe i jednocześnie ze sporym ADHD, z gigantycznym zadem... Nie wiem jak mogliśmy mieszkać bez niej :)))

    P.S.
    Nie macie w oknach zamontowanej siatki na koty? ;))) Takiego ustrojstwa, które pozwoli wąsaczowi gapić się na świat, ale nie na skok z piętra.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wynajmowałam wtedy mieszkanie i właścicielka nie zgadzała się na siatkę, więc Toto mógł zaspokajać swoją ciekawość świata zewnętrznego do woli:-) Zawsze był trochę dziki (rodzice - zupełnie dzikie dachowce), więc był z tym przeszczęśliwy:-)

      Usuń