niedziela, 29 stycznia 2012

Cała ta sprawa z podpisaniem ACTA budzi moje obrzydzenie.
Obrzydzenie budzą posłowie, którzy głośno przyznają się, że podpisali, nie wiedząc, co podpisują.
Obrzydzenie budzi pan Boni, który kłamie, że można do tego traktatu dopisać "polską interpretację przepisów".
Budzą obrzydzenie kłamstwa, że postanowienia w nim zawarte były konsultowane ze społeczeństwem.
Ale w tym wszystkim najbardziej obrzydziło mnie to:


I chodzi mi o obrzydzenie faktem, że nasi politycy pozwalają przedstawicielom obcego państwa zadawać takie pytania. Bo jakoś nie wierzę w to, że bez przyzwolenia z naszej strony ktoś w ambasadzie wpadłby sam z siebie na taki pomysł: "Ocho, ciekawe czy było kworum przy głosowaniu w sprawie ACTA. Taki jestem ciekawy, wezmę i zadzwonię do sejmu a ci dobrzy ludzie na pewno udzielą mi odpowiedzi, choć jestem przedstawicielem obcego państwa, któremu nic do tego."

I jeszcze jedno obrzydzenie budzą media, które dokładnie opowiadały o obronie krzyża i walkach moherowych berecików, lubują się w programach "dlaczego ja", "gwiazdy robią loda" (pardon, "tańczą na lodzie") i "sąd rodzinny" a poza jedną wzmianką w tvn24 nie zająknęły się o tym ani słowem. Główne wydania wiadomości jakoś o tym milczały (przyznaję uczciwie - główne wydania obu tvn i polsatu, innymi nie dysponuję).

No!
Wykrzyczałam się z rana.
Ale już mi się przelało.
Już mi lepiej, teraz zaordynujemy pachnącą kawę w dużym kubku, żeby miło zacząć dzień:-) Od jakiegoś czasu nie wyobrażam sobie poranka bez kawy.

Mieliśmy dzisiaj iść na nowowroczną paradę do chińskiej dzielnicy ale nie wiem, czy coś z tego wyjdzie, bo oboje nie mogliśmy spać dziś w nocy. Nie wiem, ki czort, czy to jakieś przesilenie, front, ciśnienie, wczorajsza kawa w Starbucks czy inne cholerstwo, ale mój organizm po 3 godzinach snu uznał, że na dziś już dosyć i zaordynował wstawanie. I jak na razie nie ma najmniejszej ochoty się kłaść.

Moja Babcia mówiła, że im bardziej człowiek się starzeje, tym mniej snu potrzebuje. Najwyraźniej TO już się zaczęło, co zresztą zauważył pewien młody człowiek z poprzedniego posta:-))))

Źródeło: CHEEZBURGER

6 komentarzy:

  1. Podobnie jak Biuro Prasowe Ambasady, ja tez wyrazam tym faktem zadziwienie:)
    Nie moge pojac, jak to, zadzwonil KTOS do polskiego Sejmu?
    Osoba dzwoniaca sie nie przedstawila, bo panienka z filmu mowi "ktos" czyli nie wiadomo KTO. Osoba odbierajaca telefon bez pytania kto zacz udziela informacji?
    To jest jakas paranoja?
    Kto odbiera telefony w polskim Sejmie?
    Bo przeciez wykonac telefon do polskiego Sejmu mozna rownie dobrze z budki telefonicznej i przdstawic sie, ze dzwoni sie z Biura Prasowego Administracji Unga-Bunga.
    Po prostu niech mi ktos wytlumaczy jak to mozliwe?

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja też nic z tego nie rozumiem.
    Ale nawet jeśli ten tajemniczy KTOŚ z tej ambasady dzwonił, to zrobił to sobie ot, tak, bez powodu? A może KTOŚ z polskiego rządu wcześniej takie pytania akceptował i nie miał nic przeciwko nim?
    Niestety, o rządzie pana Tuska mam zdanie następujące: dają d...y każdemu a jak trzeba to nawet zrobią laskę z połykiem. Zrobią, co im każą, podpiszą, co im każą, może nawet udzielą informacji, którą KTOŚ im każe, nie dbając o interesy własnego narodu. Polska i jej interesy w tym się nie liczą. Więc takie pytania ze strony Amerykanów wcale by mnie nie zdziwiły - jak ktoś nadstawia dupy, to dlaczego nie skorzystać? Amerykanie na pewni wiedzą, jak dbać o własne interesy.

    OdpowiedzUsuń
  3. Star, wybacz język, ale jakoś mam potrzebę bycia dosadną w tej sprawie:-))))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie przepraszaj za jezyk, przynajmniej nie mnie:))
      Dla mnie cala ta sytuacja to jest czarna magia.

      Usuń
  4. Ja tam na polityce się nie znam, ale Amerykanie chyba się przyzwyczaili do myślenia, że Polaczki to takie głupole, co to można im cukierkiem pomachać i już merdają ogonkami. Zwłaszcza, że nikt ich nie wyprowadza z błędu.

    OdpowiedzUsuń