- Czy wiesz, jak nazywa się mąż, który ma dosyć swojej żony? - zapytał wczoraj Król Kurnika, kiedyśmy wygrzewali stare kości w słoneczku na parkowej ławce. Poranna wizyta u pani doktor przyniosła zadowalające efekty - żadnego chrzęszczenia w oskrzelach i płucach - znaczy infekcja się nie rozwija a nawet jakby ciut cofa. Pani doktor uznała, że krótki spacer w taką piękną pogodę powinien raczej pomóc, niż zaszkodzić, bo nie wiem jak u was, ale u nas powrót lata - 20 stopni i obłędne słońce. Kocham Hamerykę za tę piękną jesienną pogodę - rok temu też było tak cudnie.
- Jak? - zapytałam, leniwie mrużąc oczy.
- Żon-kil.
Chyba powinnam być zaniepokojona, jeśli mąż mi mówi takie rzeczy tydzien po ślubie.
Hm.
Gratuluję, pani Żono i szczęścia Wam życzę. Pogadać sobie n=może, człowiek tak ma,że jak pogada to mu lżej.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Gratulacje!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńI dobrze, ze ta infekcja sie cofa, znaczy idzie ku lepszemu. A pogoda u nas troche chlodniejsza tak 16-18C a dzis ma padac.
Dziękuję w imieniu Króla i swoim:-)
OdpowiedzUsuńNie wiem tylko czy nie powinnam się niepokoić:-)))
Lotnico, wszystko się zgadza, kil to ta spodnia część jachtu ew. łodzi. To ta część mniej widoczna w małżeństwie, no wiesz kil zony.:)))
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Gratulacje :)
OdpowiedzUsuńAnabell, muszę Królowi koniecznie powiedzieć o tym kilu. Toż to najprawdziwsza prawda, że też wcześniej nie zauważyłam:-)))
OdpowiedzUsuńEwa, dziękujemy pięknie:-)))