sobota, 25 czerwca 2011

W drodze

Większość zdjęć robiłam z samochodu, właściwie  tylko w Badlands wysiadaliśmy na dłuższe sejse zdjeciowe. Tak to jest, jak chce się zobaczyć jak najwięcej a urlop taki krótki:-)

Zawsze mam ten dylemat - czy majac ograniczony czas, zobaczyć jedno tylko miejsce ale za to jak najdokładniej czy lepiej pobieżnie ale wszystko, co się da? W jednym i drugim przypadku serce boli, że czegoś jeszcze się nie zobaczyło, że coś jeszcze mogło zachwycić i urzec a z konieczności trzeba pominąć. Tym razem zabrakło czasu i na dokładne obejrzenie Black Hills i na zjeżdżenie całego Badlands i Grassland, odwiedzenie miejsca maskary nad potokiem Wounded Knee i zobaczenie choć kawałka słynnego rezerwatu Pine Ridge.
Jazda do Black Hills, do Południowej Dakoty od nas to 15 godzin jazdy w jedną stronę - i to oczywiście samej jazdy, nie licząc koniecznych postojów - na kawę, posiłek, toaletę i wypoczynek. A więc dwa dni zajmuje sama droga w obie strony. Zostały nam tylko trzy dni na zwiedzanie, a na same Góry Czarne potrzeba tyle czasu, na Badlands z przyległościami drugie tyle a my przecież jeszcze skoczyliśmy za miedzę, do Wyoming zobaczyć słynną Devils Tower i zaliczyliśmy miasteczko jakby wyjęte prosto z Dzikiego Zachodu - Town 1880.
Więc mając tak ograniczony czas były tylko dwa wyjścia - albo wszystko pobieżnie, albo jedno miejsce ale za to bardzo dokładnie. Jako ludzie pazerni na jak najwięcej wrażeń wybraliśmy pierwszą opcję:-) I wiecie co - nie żałuję. Widziałam i słynne góry i prerię, i górę znaną z kultowego filmu i kawałek krainy Lakota i ciut Dzikiego Zachodu. Miałam okazję usiąść w przydrożnej kanjpce, jaką widziałam w tylu amerykańskich filmach, w której kelnerka mówi "złotko" do swoich klientów i dolewa kawę bez pytania a naleśniki z jagodami smakują jak nigdzie więcej (choć ja zasmakowałam w hash browns, których wcześniej nie znałam - zupełnie oszałałam na ich punkcie:-) dla mnie wszystkie podróże łączą się z odkrywanymi smakami każdego kolejnego zwiedzanego kraju - to nieodłączna część jego poznawania, równie ważna jak pomniki i ludzie).

Więc może i po łebkach, może i z samochodu, ale te widoki, wrażenia i uczucia były tego warte. Biedny tylko Król Kurnika, który spędził za kierownicą całe pięć dni i do tej pory dochodzi do siebie:-)) Na szczęście Król się tak łatwo nie zniechęca i już myśli, gdzie pojedziemy następnym razem, kiedy tylko jaśnie pani pryncypałka udzieli mu urlopu.

A to już zdjęcia - ze specjalną dedykacją dla Anabell:-)







13 komentarzy:

  1. Jestes rozgrzeszona na zawsze. To mialas "nasz" dylemat bo nie da sie zwiedzic Dzikiego Zachodu. Dla nas turystow zawsze pozostanie cos na zas i dlatego wrocisz tam znow, i znow i bedziesz wracac jak ja (jak my) prawie w to samo miejsce wiele razy i odkrywac zupelnie nieznane widoki.
    Do dzis zastanawiam sie dlaczego emeryci spedzaja pol zycia na Florydzie i drugie pol na Zachodzie:)))
    Teraz juz i Ty wiesz.
    Bylam widzialam i zaluje, ze nie mam jak kot DZIEWIECIU ZYC !!!!!!!!!
    Zdjecia suuuper a dedykacja dla Anabell bardzo przypadla mi do serca.
    Pozdrawiam niestety z okolic Chicago a nie z Poludniowej Dakoty lub Wyoming :((((

    OdpowiedzUsuń
  2. Jaki mieliscie objektyw do swojego Nikona D5000?
    Ciekawska Ataner chcialaby wiedziec, ale bez przymusu. To takie zboczenie "zawodowej blogerki", kucze lubie Twoje zdjecia, sa takie krystalicznie naturalne. Mam nadzieje, ze wszystko bylo "manual", myle sie?
    Nie musisz odpowiadac bo to nie jest zwiazane z Twoim postem, klamie bo zdjecia jednak tak:)))

    OdpowiedzUsuń
  3. Ataner ma swieta racje:))) Ja sie od pewnego czasu nie dziwie, ze moj tesc mowi, ze nie byl nigdy nigdzie poza granicami Stanow, bo i tak calych Stanow nie jest w stanie za zycia zobaczyc:)) A w kazdym stanie byl po dwa razy, wszedzie samochodem i w wiekszosci juz na emeryturze. Ten kraj jak napisalas w komentarzu do poprzedniej notki faktycznie ma wszystkie mozliwe krajobrazy swiata i ciagle czlowiekowi malo:))

    OdpowiedzUsuń
  4. Wspaniale widoki,niebo dotyka ziemi.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ataner, zapomniałam że Ty okolice Chicago:-) jak przeżyłaś ubiegłotygodniowy wiatr? Pojechaliśmy wczoraj zobaczyć jak wyglądają ulice, w które bezpośrednio uderzyło i jestem w szoku. Gdyby nie przeszło górą, pewnie nic by z domów nie zostało. A tak tylko zmasakrowane drzewa.
    Jak widać ja też nie na temat:-))
    Odpowiadając na Twoje pytanie o obiektywy, to mam Nikkora 18-55 mm i 55-200mm a do tego nakładki - teleskopową i szerokokątną, które - przyznaję - sprawdzają się tak sobie i jak już się wzbogacę, sprawię sobie teleobiektyw:-) Manual się sprawdza, jak mam dużo czasu na zdjęcia ale jak się spieszymy zwykle robię automatem, ustawiając odpowiedni program, bawiąc się tylko polem ostrości i czasem naświetlania, bo nie lubię zdjęć z lampą. A czym Ty fotografujesz?:-)
    Pozdrawiam:-))

    OdpowiedzUsuń
  6. Star, jak też chcę wszędzie jeździć samochodem, żeby jak najwięcej zobaczyć ale to znowu problem ze względu na tutejsze odległosci i długość urlopu. Mam nadzieję, że kiedyś będziemy w stanie jechać na miesiąc ale sama wiesz, że taki urlop tutaj to można tylko cudem dostać.

    OdpowiedzUsuń
  7. Maga, zatykające dech w piersi widoki:-))) ja jestem cały czas pod wrażeniem:-)

    OdpowiedzUsuń
  8. Miesieczny urlop to raczej mozna sobie zrobic na emeryturze:))) Ja do tej pory mialam dwa najdluzsze 3-tygodniowe i kazdy z nich wykorzystalam na Polske. Nigdy wiecej nie popelnie tego bledu:))) No i wiesz moje mieszkanie w NYC to jednak jeszcze bardziej wydluza wszelkie podroze, Ty jednak jestes centralnie ustawiona. A ja to najczesciej latam i na miejscu wypozyczam samochod. Nie ma innego wyjscia.

    OdpowiedzUsuń
  9. Mieszkania wynajme, witaj:-)) widoki cudne i postaram sie wrzucić jak najwięcej zdjęć i filmów. Pozdrawiam:-)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja "zajmuje" sie fotografia na wakacjach i w czasie weekendowych wyjazdow. Pytalam bo w zeszlym roku p. kupil Canona z serii Rebel ale nie byl zadowolony ze zdjec porownujac zrobione w tych samych warunkach jego i moim aparatem, ktorym jestl Lumix tz8. Moj staruszek pomimo roznicy szesciu lat okazal sie niejednokrotnie lepszy. P. sprzedal Canona i poszedl moim sladem. Teraz on bawi sie Panasonic Lumix TZ100. Mial dosc wakacyjnych zmagan z objektywami i calym majdanem. Twoje zdjecia rzucaja sie w oczy i stad moje zainteresowanie tym tematem. Wiem jak bardzo chce sie wkleic do bloga te najlepsze fotki ale jak widac ty nie masz takiego dylematu z jakoscia a jedynnie z wuborem tego lepszego ujecia. My tez bardzo podobnie podchodzimy do ustawien, bawimy sie przyslona i ISO tak aby czas byl na tyle krotki aby zdjecie nie wyszlo zamazane. Wiem co to jest robienie zdjec z auta bo ja czasami ogladam widoki przez wizjer aparatu gdy p. prowadzi. Dziekuje za uchylenie rabka tajemnicy i nie pozbywajcie sie Nikona:)))

    OdpowiedzUsuń
  11. Znam to juz na pamiec, ze wolno i z zastanowieniem bo inaczej trzeba poprawiac. Co z tego, ze wiem jak czasami nie udaje mi sie. Tak jest i tym razem pisze jeszcze raz. Wialo jakby demony uchylily wrota piekiel, burza byla tak gwaltowna, ze polamala kwiatki ale drzewa nie ucierpialy. Teraz bardziej rozumie ludzi zamieszkalych w terenach nawiedzanych przez tornada. Za nic w swiecie nie zamieszkam w pasie tornad w KS czy OK. Moze to nasze Chicago i nie najladniejsze ale przynajmniej bezpieczne sejsmicznie i huraganowo. Do tutejszych porywistych wiatrow juz sie przyzwyczailam i tylko naciagam czapke glebjej na uszy zapominajac o wykwintnej fryzurze. W sumie to mamy fajne lato bez upalow.
    Pozdrawiam:)))

    OdpowiedzUsuń