czwartek, 15 grudnia 2011

Wielki Powrót Króliczka

To nie miało być miejsce na żalenie się.
To miało być miejsce - odskocznia od życia, a przynajmniej tej jego poważnej części. 
Ale dziś wieczór zupełnie się posypałam.

Przez dwa dni czułam się lepiej; pomogła rozmowa z kimś bliskim, kto przechodził przez to samo, przez co ja teraz i wydawało mi się przez chwilę, że sobie poradzę. Pomyślałam, że skoro ktoś po trudniejszych doświadczeniach się nie poddaje i ciągle optymistycznie patrzy w przyszłość, to ja też to jakoś ogarnę. Też potrafię być silna.
Działało - przez dwa dni.

A potem przestało i dziś wieczór zupełnie się posypałam.
Nie daję rady. Po prostu sobie nie radzę. 
A w dodatku - zupełnie niezamierzenie - zrobiłam Królowi ogromną przykrość.
Wiecie, jak to jest, kiedy palnie się coś zupełnie bez zastanowienia? Bez złych intencji, ot tak - absolutnie bezmyślnie?
No więc ja coś takiego zrobiłam.
I czuję się jak ostatnia szmata, krótko rzecz ujmując.

A w dodatku tutaj dochodzi północ, w Polsce nie ma jeszcze siódmej rano, więc nawet nie mam komu się wygadać. Kurwunia, co nie? Zostaje tylko blog i cierpliwi blogowicze.
Żałosne, prawda? Ale pigułki nie pomagają, podobnie jak alkohol, nawet porządnie zmieszany.
Kurwakurwakurwakurwa.
Wiem, że nikt nie obiecywał, że życie zawsze będzie łatwe i przyjemne.
Wiem, że nikt nie mówił, że zawsze będzie z górki.
Ale żeby w tak krótkim czasie tyle się na nas zwaliło?
Naprawdę?

Gdzieś kiedyś usłyszałam, że dostajemy taki krzyż do niesienia w życiu, z jakim jesteśmy sobie w stanie poradzić.
No więc jak chciałam poinformować Wyższą Instancję, że to dla mnie - malutkiej mróweczki - już zdecydowanie za dużo. My już tu nie mówimy o krzyżu a o jakimś jebanym mount everest do przeniesienia. To kurwunia cholernie nie fair.
Nie sądzicie?

7 komentarzy:

  1. Czasami tak jest. Zwala się na głowę za dużo, wręcz do totalnego zesłabienia. Mam na to swoją małą teorię. Po takich przeżyciach docenia się swobodny oddech. Zwyczajność. Prostotę wszystkiego. Bycie tu i teraz.
    Będzie dobrze. Po zachodzie słońca zawsze jest wschód, nawet jeśli ten pierwszy będzie chciał się ociągać z odejściem...
    Trzymam (wirtualne) kciuki.

    OdpowiedzUsuń
  2. Lotnico, czasem tyle się na nas zwala,że zaczynamy się załamywać, narasta w nas przekonanie, że wszystko co złe musi nas dosięgnąć. Najbardziej szkodzi nam "stan zawieszenia", brak stabilizacji.Pamiętaj, że stan permanentnego załamania w niczym nie zmieni Twej sytuacji, raczej postaraj się skupić nad "rozebraniem sytuacji na czynniki pierwsze"- wpierw zastanów się na co masz wpływ i co możesz zmienić sama lub przy pomocy bliskiej Ci osoby.Poza tym uświadom sobie, że zawsze może być gorzej niż jest i że często to co nam się w tej chwili wydaje nie do zaakceptowania, po jakimś czasie może okazać się sprawą łatwą do zaakceptowania. Wiele razy miałam w życiu sytuacje, że wydawało mi się,że jeśli sytuacja nadal tak się będzie rozwijać, to mnie pozostanie tylko śmierć lub czarna rozpacz do końca życia.Lotnico, pamiętaj proszę,że alkohol wcale a wcale nie jest środkiem pomagającym w stanach obniżonego nastroju, bo niszczy neurony i nie pomoże nam w pozbieraniu do kupy rozpirzonej psychiki.
    A królik w plasterkach wygląda świetnie!
    Trzymaj się dziewczę, mimo wszystko.
    Przytulam;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ech. Ja tam w żadne krzyże do niesienia nie wierzę, po prostu czasami się wszystko pierdoli, a potem wychodzi na prostą. Po każdej zimie przychodzi wiosna :) Bardzo mądrze napisała Anabell, zrób analizę na co masz wpływ i nad tym pracuj, a resztę olej ciepłym moczem (wiem, że tak się łatwo mówi, a trudniej zrobić). No dobra, może nie olewaj, ale ogarnij momentem ZEN :)

    Nie wiem w sumie co napisać, nie znając sytuacji pozostaje tylko wirtualnie poklepać po plecach. 3m się :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zgadzam sie z anabell, wiem, ze to nie jest latwo, ale szukaj w tym wszystkim pozytywow, bo one sa, tylko Ty ich chwilowo nie widzisz.
    Z Krolem?
    Rozumiem doskonale jak sie czujesz, bo kiedys tez chlapnelam cos Wspanialemu. Nie moglam sobie z tym poradzic, ale postawilam na przeprosiny i szczerosc. Krol wie, ze jestes teraz w szczegolnej sytuacji emocjonalnie, on tez zreszta, ale kazde z Was inaczej sobie radzi i inaczej kontroluje. Skup sie na WAS, bo to jest w tej chwili najwazniejsze.

    OdpowiedzUsuń
  5. Twój niewesoły stan tak długo trwa, że już nawet dzisiejszy króliczek mnie nie rozśmieszył. Jeśli nie jest to problem zdrowotny z ostateczną pesymistyczną diagnozą, to na pewno prędzej czy później wszystko się poukłada. Trzymam kciuki i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja również trzymam kciuki, żeby się wszystko ułożyło i ostatecznie wyszło na prostą. Mnie się wydaje, że nigdy nie może być tak, że jest tylko źle. Później musi być w końcu dobrze albo chociaż lepiej

    OdpowiedzUsuń
  7. Przepraszam, że nie odpisywałam na komentarze, ale po prostu nie miałam siły. Jednak za wszystkie serdecznie dziękuję. Naprawdę, z całego serca.

    OdpowiedzUsuń