sobota, 31 grudnia 2011

Szczęśliwego Nowego Roku

O czym myślicie w ostatnich chwilach starego roku?
Macie jakieś ważne podsumowania? Plany na następny? Postanowienia na zrealizowania?

Ja myślę o wszystkim, co się wydarzyło w naszym życiu w ciągu ostatnich miesięcy. Nie ukrywam, to był ciężki dla nas rok. Dwie niekorzystne dla nas decyzje tutejszych urzędników, tygodnie potwornego stresu i napięcia - co dalej? odwołania, kolejne miesiące oczekiwania na decyzję... Po drodze dużo zwykłych, codziennych stresów - jakieś zawirowania w pracy, lekarze i ważne badania w tle, a na sam koniec tragedia, która nas dotknęła... nie było łatwo.


Zawsze sobie powtarzam, że za wszystkim, co się dzieje w naszym życiu, jest jakiś głębszy sens, którego w tej chwili nie widzimy ale pojawi się, kiedy nadejdzie na to stosowna chwila. I w każdym nieszczęściu staram się widzieć światełko w tunelu, światełko nadziei, że to m a  s e n s. Nie wiem jeszcze, jaki, ale zobaczę, na pewno go zobaczę i wszystko zrozumiem. Muszę tylko dać sobie trochę czasu.
Trudno mi było w tym roku nie zastanawiać się, dlaczego; dlaczego  to wszystko musiało nas spotkać. Dlaczego właśnie nas?

Jednak dzisiaj, pierwszy raz od dawna - może pod wpływem nastroju ostatnich godzin starego roku, przestaję się zastanawiać nad sensem. I dzisiaj, pierwszy raz od dawna, jestem w stanie powiedzieć - pomimo wszystko, mimo wszystkich niepowodzeń, pomimo śmierci, która cichym cieniem położyła się na naszym życiu i już zawsze z nami zostanie, to był dobry rok. Mam miłość, o jakiej nigdy nie śmiałam marzyć, cudownego, najlepszego na świecie partnera, mam w nim najlepszego na świecie przyjaciela i innych, bliskich mi ludzi wokół. I chociaż zdarzały się chwile, kiedy czułam, że więcej już nie podźwignę, że więcej nie dam już rady - teraz mogę z dumą powiedzieć: dałam radę. Poradziłam sobie. Przetrwałam. Nie byłoby to możliwe, gdyby nie wszyscy dookoła. Starzy przyjaciele i ci nowo poznani. Realni i ci, których twarzy nie znam, wirtualno-blogowo-mailowi. Dziękuję wam wszystkim pięknie i życzę szczęśliwego Nowego Roku. I nieważne, jak banalnie to brzmi:-)

Wzorem Garfielda bądźmy przebiegli - czego i wam i sobie życzę:-)

8 komentarzy:

  1. Lubie Cię taką właśnie, potrafiąca spojrzeć na wszystko z pewnym dystansem. I tak trzymaj.Nie ma się co zastanawiać dlaczego coś złego lub dobrego spotkało właśnie nas.Życie powstało z przypadku i dlatego też całe nasze życie składa się z całej serii przypadków- raz dobrych, raz złych, czasem nijakich.I to nawet ma jakiś urok. I cieszę się również, że wśród blogowych wędrówek poznałam Ciebie.I "banalnie" Ci życzę -spełnienia marzeń, spokoju, zdrowia i miłości.

    OdpowiedzUsuń
  2. Anabell, ja też się cieszę i dziękuję za maile. Nie miałam jeszcze siły odpowiadać, ale wiedz, że jestem wdzięczna i doceniam - bardzo, najbardziej. Wszystkiego dobrego w nowym roku - Tobie i Twoim Najbliższym.

    OdpowiedzUsuń
  3. Lotnico! Wszystkiego najlepszego w Nowym Roku, pozdrawiam noworocznie:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak pięknie i głęboko piszesz o swojej sile, upadkach w ramach podsumowania starego roku. Ja etap pytań pt. dlaczego - mam już za sobą! Teraz sama daję sobie odpowiedź, a dlaczego nie! Mimo, iż się burzę, już nie dyskutuję z Najwyższym! Rozczuliłam się czytając "mam miłość o jakiej nigdy nie marzyłam..." - TO JEST TWOJA SIŁA. Samego dobra i pomyślności w Nowym Roku.

    OdpowiedzUsuń
  5. To pytanie zadała mi koleżanka, w maju, gdy po raz drugi, po 20 latach, dopadł ją rak... "Dlaczego ja...?"... nie umiałam jej odpowiedzieć... Jedyne, co mogłam, to ją wspierać w trudnych chwilach. Bo to może dopaść i mnie, kogoś z rodziny... Nie wiemy...

    Ale wiem, że to wspaniałe, że miałaś dookoła tyle bratnich i życzliwych dusz; nie ma nic wspanialszego niż ciepłe słowa, sama obecność.

    Miłości i wytrwałości wraz z Nowym Rokiem! :)))

    OdpowiedzUsuń