środa, 12 października 2011

Baba w Czerwonym i Obama Fried Chicken

Jakiś czas temu pisałam, że mili nasi sąsiedzi wykurzyli hinduską rodzinę, wynajmującą tu mieszkanie. Rzekomo za to, że było tam za dużo ludzi w jednym mieszkaniu - czyli rodzice i piątka kilkuletniego drobiazgu.
No to mają za swoje.
Tydzień temu z okładem wprowadzili się kolejni najemcy.

Ha ha ha. Też Hindusi - rodzina z dwoma nastolatkami na stanie stałym.
Stałym, bowiem jest jeszcze stan dochodzący - czyli przyjaciele i kuzyni królika. Nasi nowi sąsiedzi chyba są spokrewnieni ze wszystkimi innymi Hindusami w Mieście Skunksów, bo przyjeżdżają do nich codziennie istne tabuny, blokując i tak niewielki parking, podjazd i rondo przed głównym wejściem. Nowi mieszkają na parterze  z wyjściem na patio, więc goście swobodnie wchodzą i wychodzą, drzwi są zawsze otwarte na oścież a ze środka dochodzi skoczna hinduska muzyka oraz odgłosy boolywoodzkich produkcji.
Do tego jeszcze dochodzą zapachy tradycyjnej kuchni.
Bowiem tak się jakoś nieszczęśliwie składa, że w przeciwieństwie do poprzednich lokatorów, którzy chyba preferowali tutejszą kuchnię, Nowi wolą tradycyjne dania z dużą ilością mocno pachnących przypraw. Cały parter pachnie obecnie jak dobrze przyprawione curry:-)

Ja tam lubię zapach przypraw i nie mam nic przeciwko życiu towarzyskiemu innych, ale ciekawe, co dalej zrobią zarząd i reszta. Obserwujemy z Królem z rozbawieniem i zaciekawieniem rozwój sytuacji i robimy zakłady, za co i kiedy ich zarząd z lokatorami i Babą w Czerwonym Samochodzie (tą, która najbardziej psioczyła poprzednio) wyrzucą. Za namiętność do curry czy nadmierną towarzyskość? A może wymyślą coś bardziej twórczego? Aż się chce chodzić w soboty na te ich kółka wzajemnej adoracji, zwane nie wiedzieć czego spotkaniami mieszkańców.

I jeszcze a propos kółek - na jednym z nich Baba w Czerwonym podniosła kolejny problem - że nasz niewielki budynek nagle zapełnił się dziećmi. Bo kiedyś to było takie spokojne miejsce (takie spokojne, że jak jedna ze starszych lokatorek upadła, rozbiła głowę i nie mogła się podnieść, trzy dni nikt się nie zainteresował, gdzie nagle zniknęła), sami kulturalni starsi ludzie, a teraz te dzieci i dzieci. I coś z tym zrobić.

Taaa.

Proponuję wszystkie kobiety w wieku rozrodczym a) wysterylizować b) wyskrobać a jeśli jakaś rodzina śmie mieć dzieci, trzeba jej mieszkanie komisyjnie odebrać i już. Co się będą bezkarnie rozmnażać, zakłócając spokój.

Czy mam dodawać, że dzieci u nas ani się nie widzi, ani tym bardziej nie słyszy, takie są cichutkie i grzeczne? Dotyczy to zarówno kilkulatków i jak i niemowlaka, który nam się był urodził niedawno, mieszka na tym samym piętrze a którego - choć mieszka przez korytarz od nas - NIGDY nie słyszałam. Nawet jednego małego kwilenia.
Ale zgadzam się - te dzieci to prawdziwa zmora.

Nie wiem jak u Was, ale u nas już weekend:-) Mamy bowiem żydowskie święto Sukkot i oboje z Królem mamy z tej racji wolne:-) Ha!

A żeby nikomu nie było przykro, że możemy się bezkarnie lenić, podczas gdy reszta musi pracować jeszcze dwa dni - coć dla rozrywki. Chińska zemsta za skargę, jaką Amerykanie złożyli do WTO w sprawie chińskich ceł nałożonych na amerykańskich farmerów.
Żeby Amerykanie wiedzieli na przyszłość - na Chiny nie lata się ze skargą! Nu nu nu!:-) 



A skoro jesteśmy już przy temacie litościwie nam panującego...



Właściciel warsztatu w Teksasie wyśmiewa go, oferując Pokojową Nagrodę Nobla za wymianę oleju...

...oraz za zamówienia tacos z krewetkami...

Miłego ekhem ekhem... weekendu wszystkim:-)))

11 komentarzy:

  1. Zazdroszczę cichych dzieci. Nade mnie mieszka rodzinka z dwójką kilkuletnich i po prostu wyrżnęłabym tępym narzędziem. Część mojego życia mieszkałam na czwartym piętrze i matka mnie zawsze uczyła, że pod nami mieszkają ludzie i mam nie tupać, nie wrzeszczeć jak opętana, nie śpiewać na klatce schodowej, itd. Tych na górze nikt tego niestety nie uczy...

    OdpowiedzUsuń
  2. Jako osobnikowi wychowanemu na polskim bigosie nie przeszkadzaja mi zadne zapachy. Dzieci, bywaja rozne, ale czy da sie tego uniknac? Mozna jedynie pokojowo rozmawiac i liczyc na poprawe sytuacji.
    W sumie podoba mi sie ta zamiana malych spokojnych dzieci na towarzyskich nastolatkow. I podobnie moze byc z zamiana na arenie politycznej. Tak sie dziwnie sklada, ze ilekroc odchodzi z WH Republikanin to zostawia bagno, przychodzi Demokrata, ktory ledwie co ogarnie, bo oczywiscie Republikanie w czasie rzadow Demokraty sa partia NO, i znow przychodzi nastepny Republikanin, ktory wszystko sprowadza do zera. Pozyjemy zobaczymy, szkoda tylko, ze kosztem szarego obywatela.
    Jak do tej pory wszystko co Obama proponuje spotyka sie z murem NO ze strony republikanskiej. A w jakim stanie Bush zostawil kraj to chyba wiadomo, chociaz niektorzy jak widze zapomnieli:)))

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja mam teraz luksus, nade mną od wielu lat nikt nie mieszka, mieszkanie stoi puste. Ale kiedyś mieszkała rodzina z 2 dziewczynkami, które bardzo a bardzo hałasowały- najczęściej skakały na skakance, co przyprawiało mój żyrandol o dzikie harce.Już drżę na myśl,że mieszkanie kupi ktoś z "bachorami" na stanie.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. nie rozumiem, jak można nie kochać dzieciaków.. Bab w Czerwonym chyba od razu urodziła się Babą:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Pani Koala, Anabell bo kindersztuba to nie jest teraz sposób na wychowywanie dzieci. Teraz wychowuje się bezstresowo, w związku z czym wolno im biegać, krzyczeć, jeździć rowerkiem, skakać na skakance i co jeszcze wymyślą - i wszystko to w bloku.

    OdpowiedzUsuń
  6. Star, myślę, że zapachu gotowanej kapusty nic nie przebije - porównaniu z tym zapach curry to poezja:-)) Mnie też to nie rusza ale jestem pewna, że Baba w Czerwonym i jej kółko wzajemnej adoracji coś wymyślą, żeby pozbyć się Nowych. Curry pewnie będzie pretekstem, bo przecież nikt się nie przyzna, o co naprawdę chodzi.
    Od polityki staram się trzymać z daleka - tutejszej, bo jestem tu gościem, polskiej - bo tam nie mieszkam i nie widzę powodu, dla którego miałabym np decydować w wyborach, kto będzie rządził. To o Obamie po prostu mnie rozbawiło, szczególnie Bad Lips Reading:-))

    OdpowiedzUsuń
  7. Tabu, rozumiem, że można nie kochać dzieciaków, jak się miało takich sąsiadów, jak Anabell, ale te tutejsze są naprawdę cichutkie i grzeczne. Nie mówiąc już o niemowlaku, który w życiu nie wydał z siebie słyszalnego płaczu. Nie rozumiem, o co chodzi Babie w Czerwonym - może o to, że rodziny z dziećmi to imigranci, a ci "kulturalni, spokojni" mieszkańcy to tubylcy? Może tak jak z Hindusami, problem nie leży tak naprawdę w dzieciach? Nie wiem.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja mysle, ze Baba w Czerwonym jest zwykla bigotka, jesli nie rasistka i tyle. A ze rasizm jest zjawiskiem potepianym, to latwiej wyzyc sie na dzieciach.

    OdpowiedzUsuń
  9. Baba w czerwonym ma przerabane - dziwie sie takim ludziom ze sie katuja mieszkaniem w mieszkaniu, zamiast wyprowadzic sie do domu w lesie;)))

    Ja niestety jestem uczulona na zapach curry - nic mnie tak nie dobija jak to wlasnie - stary zepsuty kalafior mnie nie ruszy - a curry wywacham z 100 yards:( Mialam koleznke, hinduske -bardzo mila dziewczyne, niestety duzym lukiem obchodzilam. Tak przesiaknieta byla, ze nie dalo sie podejsc. hm..

    OdpowiedzUsuń
  10. Ania, też jej się dziwię. Kupić domek w lesie albo przeprowadzić się do jednego z kondominum dla starszych osób, takich z całodobową opieką. Wprawdzie Baba w Czerwonym jeszcze się nie kwalifikuje wiekowo, ale może warto - tam na pewno nie będzie dzieci:-)

    OdpowiedzUsuń
  11. Star - bigotka i rasistka to na pewno. Ale wiesz, nie wypada mówić o tym głośno. Więc czepiajmy się dzieci, curry i innych zastępczych problemów.

    OdpowiedzUsuń