czwartek, 24 marca 2011

Jak nie dorobiłam się zielonych milionów

Jakiś czas temu trafiłam w internecie na ciekawą stronę instruktażową, opisującą jak w sposób w miarę bezbolesny (przynajmniej w niektórych przypadkach) można szybko dorobić się duuuużych pieniędzy. Była to strona opisującą kuriozalne pozwy sądowe, które jednak zakończyły się zasądzeniem odszkodowania. Zafascynowało mnie zwłaszcza pięć poniższych historii.

Historia namber łan
Pewna kobieta z Teksasu wygrała w sądzie odszkodowanie  w wysokości 800.000 $ za wypadek, jaki przydarzył się jej w sklepie meblowym. Otóż kobieta ta potknęła się o raczkujące w sklepie niemowlę i tak nieszczęśliwie przewróciła, że złamała nogę w kostce. Jednak najbardziej kuriozalne w tej sprawie było to, że maluch... był jej własnym dzieckiem. Sąd jednak uznał winę sklepu, który nie zapewnił właściwego bezpieczeństwa swojej klientce. 

Historia namber tu - zasłyszana osobiście od niejednej osoby i wyczytana na owej stronie
Niejaki pan Merv Grazinski of Oklahoma City w listopadzie 2000 roku kupił sobie campera, wyjechał nim na trasę, nastawił "cruise control" i poszedł na tył wozu, zrobić sobie kawę. Był przekonany, że "cruise control" oznacza mniej więcej tyle, co autopilot w samolocie i wykona za niego wszystkie niezbędne manewry, łącznie ze skręcaniem, hamowaniem i wymijaniem innych aut. Jakież było jego zdziwienie, kiedy zdarzył się wypadek. Mężczyzna niewiele myśląc podał producenta samochodów do sądu twierdząc, że to on jest winny wypadku. W instrukcji obsługi nie było bowiem napisane, że urządzenie to służy jedynie do utrzymywania stałej prędkości a nie automatycznego kierowania samochodem. Sprawę wygrał.

Historia namber sri
W czerwcu 1998 roku dziewiętnastoletni Carl Truman z Los Angeles wygrał 74.000$ oraz pokrycie kosztów medycznych od swojego sąsiada, który najechał na jego rękę swoją Hondą Accord. Carl Truman nie zauważył bowiem, że ktoś siedzi w samochodzie, kiedy próbował ukraść samochód swojemu sąsiadowi.

Historia namber for
W październiku 1998 roku niejaki Terrence Dickinson w Bristolu, Pensylwania, właśnie szykował się do opuszczenia domu, który właśnie okradał. Wszedł do garażu, jednak okazało się, że nie jest w stanie otworzyć drzwi garażowych. Nie był również w stanie wrócić do wnętrza domu, bo drzwi zatrzasnęły się po tym, jak je zamknął. Ponieważ właściciele domu byli na wakacjach, przez osiem dni zmuszony był żywić się suchą karmą dla psów, popijaną pepsi-colą. Pozwał więc ubezpieczenie właścicieli za straty moralne. Sąd przyznał mu rację i zasądził odszkodowanie w wysokości pół miliona dolarów.

Historia namber fajf
Niejaka Amber Carson dostała odszkodowanie od pewnej filadelfijskiej restauracji za to, że poślizgnęła się na rozlanym napoju i złamała nogę w kostce. Wic jednak polega na tym, że sama ten napój 30 sekund wcześniej rozlała w czasie kłótni ze swoim chłopakiem...

Dopiero na samym końcu takimi maciupeńkimi literkami dopisane było, że to tylko... miejskie legendy. Nikt nic nie wygrał.
Cholera, a już miałam nadzieję szybko i bezboleśnie dorobić się dużych amerykańskich zielonych pieniążków.
Znowu nic z tego.
Trzeba do roboty.
Cholerka.

P.S. Jednak jedna z tych kuriozalnych historii naprawdę miała miejsce. 
Pani Stella Liebeck kupiła sobie kawę w McDonald's w Albuquerque w Nowym Meksyku. Wsiadła do samochodu prowadzonego przez jej wnuka, postawiła kawę między nogami, jednak wrzący napój wylał się jej na pewne wrażliwe części ciała, w związku z czym poparzone zostało 6% ciała. W wyniku wypadku trafiła na tydzień do szpitala, przeszła kilka zabiegów i obecnie może się pochwalić blizną, zajmującą już 15% ciała. Wygrała od McDonalda 480.000$.
Od tej pory na kubkach Maca jest napisane: "Uwaga, gorące!"

P.S2. Kiedyś w samolocie British Airways widziałam następująca instrukcję na opakowaniu orzeszków ziemnych: "Otwórz opakowanie. Zjedz tylko zawartość. Nie jedz opakowania." 
Teraz mnie to już nie dziwi, choć wtedy byłam niepomiernie zdumiona:-)

P.S3. Dalszy ciąg kłopotów, w związku z tym podjęłam radykalne kroki. To ja. Niech was nie zmyli broda:-))


P.S4 I jeszcze moje ostatnie odkrycie muzyczne:-)

10 komentarzy:

  1. Do wielu towarów, którym szkodzi wilgoć są dodawane mikro-granulki w plasticzku. Na każdym takim opakowanku stoi napis,że tego się nie je.I zawsze mnie to bawi.Kochana, życzę Ci by ta "żmija" szybciej przepełzła.
    Miłego;)
    P.S.
    Historia z camperem powaliła mnie na kolana.Miodzio.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mój Ulubiony – numer cztery :D
    Otulam milionem zielonych uścisków :**

    PS: Poznałam cię mimo brody :))

    OdpowiedzUsuń
  3. Wiesz, w Ameryce to jeszcze ci ludzie naprawdę wygrywają takie sumy!
    Ale w Polsce prędzej sama byś poszła siedzieć za takie coś! :)))
    Pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
  4. Taa, ten kawałek leci przy wejściach Adamka na ring. Nie pamiętam tylko, czy zwrotki też, bo do niego to tak ni przypiął ni wypiął ;) Ogólnie kawałek straszny, ale fighterzy potrafią czasami przywalić taką chałą na wejściu, że... Ale to proste chłopaki w końcu są ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Anabell, historię z camperem słyszałam od wielu osób jako opowieść prawdziwą. Teraz przeczytałam, że to tylko miejska legenda, więc nie wiem w końcu jak to jest. Ale jestem skłonna uwierzyć, że ktoś był na tyle bezmyślny, żeby to zrobić:-) Ludzka głupota nigdy nie przestanie mnie zadziwiać:-)) Pozdrawiam ciepło:-)
    P.S. Żmija jeszcze długo nie minie:((((

    OdpowiedzUsuń
  6. Aniołku, a tak się zakamuflowałam:-))))tylko się nie wygadaj nikomu - cicho sza, że to ja:-)))
    Też lubię numer cztery. Przestępstwo popłaca, jak widać. Przynajmniej w miejskich legendach:-)))

    Iw to prawda, tutaj ludzie pozywają się za byle co i zdarza się, że wygrywają. Są wyspecjalizowani w tym prawnicy - hieny, które pojawiają się w szpitalach, na stypach, pukają do domów, licząc na łatwy zarobek przy dużym odszkodowaniu za byle co. Dla mnie to już sięga paranoi. Co innego słuszne odszkodowanie a co innego wymyślona szkoda. Ale - co kraj to obyczaj. U nas z kolei o odszkodowanie bardzo trudno, więc nie wiem, co gorsze. Pozdrawiam:-)))

    OdpowiedzUsuń
  7. Pani Koala ja w życiu nie oglądałam żadnej walki Adamka, toteż nie miałam pojęcia, że to taki kultowy kawałek:-)) Słowa są porażające, muzyka zresztą też. Czuję się absolutnie porażona:-)))))

    OdpowiedzUsuń
  8. A po cóż nam te "milyjony" lotnico, jeszcze by się na móżg rzuciły, no i należałoby doglądać posiadłości, opierniczyć kucharkę, zatrudnić szofera, kupić samolot, wynająć hangar z pilotem, jeść kawior i szparagi co najmniej raz w tygodniu, zapamiętać pin do sejfu, wysiadywać na pokazach mody, pętać się po przyjęciach w tych wszystkich diamentach w niewygodnych kieckach wieczorowych ... Nie na moje nerwy ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Beatta, ja tam bym się poświęciła:-))))

    OdpowiedzUsuń
  10. Jestem pod wrażeniem. Bardzo dobry artykuł.

    OdpowiedzUsuń