Wizyta w ogrodzie botanicznym to sprawka Pani Koali:-) Z pewnym opóźnieniem przeczytałam jej post o wyprawie do ogrodu i pozazdrościłam:-) tym bardziej, że ciągle zimno, ponuro i wiosny jakoś nie widać. Zamarzyło mi się więc trochę zieleni. Zaraz zerknęłam na stronę tutejszego ogrodu i bingo - akurat w ostatni weekend organizowano wystawę orchidei. Uwielbiam orchidee - i te wielkie, kolorowe i te małe, niepozorne. Fantastyczne, obsceniczne kształty, nieziemskie kolory i nawet niezbyt przyjemny zapach. Orchidee są absolutnie fascynujące.
Kiedy rano zbieraliśmy się do wyjazdu, świeciło piękne słońce. Ale nie z nami te numery - wiedzieliśmy, że coś m u s i być z tą pogodą nie tak, bo jeszcze się tak nie zdarzyło, żebyśmy mieli idealną pogodę na jakiekolwiek wyjście. Spodziewaliśmy się więc tornado, gradobicia albo śnieżycy:-) Jednak żadna z tych apokaliptycznych wizji się nie sprawdziła. Kiedy dojechaliśmy na miejsce, nadal świeciło piękne słońce. Było tylko jedno ale:-) - było upiornie, arktycznie zimno:-))) Było pieruńsko zimno. Było tak zimno, że obeszliśmy tylko zamknięte pawilony, kawalątek przespacerowaliśmy się po parku i biegiem wróciliśmy do samochodu. Polarny wiatr to nie jest to, co królowie i kury lubią najbardziej:-) Szkoda, bo ogród ogromny i piękny ale trzeba poczekać na cieplejsze dni ze spacerami na świeżym powietrzu. Za to w szklarniach ciepło i pięknie, zielono - nareszcie!!! - i kolorowo.
P.S. Orchidee będą w następnym odcinku:-)
Cudne roślinki i piękne zdjęcia, niecierpliwie czekam na post i obiecane orchidee.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Hurrra, jestem inspiracją! :))))
OdpowiedzUsuńJak patrzę na Twoje zdjęcia, to jednak muszę się pogodzić z faktem, że jestem fotograficznie ślepa - nie widzę takich ujęć zwyczajnie. Piękne zdjęcia! :)
Czrny Kot, witaj:-)) Będą zdjęcia orchidei, będą, jak tylko się ogarnę, natychmiast wrzucę:-)
OdpowiedzUsuńPani Koala, jesteś i proszę o więcej takich miłych inspiracji:-))
Ja mogłabym w takim miejscu siedzieć i robić zdjęcia godzinami. Lubię fotografować ludzi i rośliny, za to krajobrazy zupełnie mi nie wychodzą. Zawsze jakieś takie... płaskie. Zupełnie nie moja bajka.
Jedyne co rozpoznałam to dzbanecznik, rosiczkę i banana. W ub. roku były u nas w dziale ogrodniczym OBI dzbaneczniki i "szły jak woda". I chyba rosiczka tam była też. Obie roślinki białkożerne, wżerają muchy i mrówki.To coś czerwonego, pierzastego wygląda jak sztuczne.Gdy się ociepli to pewnie jeszcze uda Ci się wybrać po raz drugi.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Mrozno u nas, to fakt. Zdjecia zrobilas katalogowe, brawo!
OdpowiedzUsuńLotnica: mi właśnie z roślinami nie wychodzi. Lubię fotografować ludzi, lubię krajobrazy, ale budynki i rośliny... Lepiej nie mówić. Zresztą od lat sobie obiecuję, że wreszcie się podszkolę i tak się szkolę i szkolę, że nic z tego nie wychodzi ;) Albo się muszę zabrać za szkolenie prawdziwe, albo pogodzić z faktem, ze oka fotografa to ja za bardzo nie mam :)
OdpowiedzUsuńAnabell, ja rozpoznałam tylko rosiczkę:-) To pierzaste wyglądało jak sztuczne nawet z bliska - nieziemskie kolory, prawda?
OdpowiedzUsuńNa pewno pójdę jeszcze raz, tam jest fantastycznie.
Pani Koala, ja się szkolę cały czas. Podglądam zdjęcia w internecie, czytam strony poświęcone fotografowaniu. Ale krajobrazów to już się chyba nie nauczę robić - brak mi wyczucia i już. Pozdrawiam:-))
Ataner, dzięki:-))
OdpowiedzUsuń