Mam nowe ulubione słowo w ponglish.
Słowo hit. Słowo powalające na kolana wszystkie inne słowa.
Słowo, które mnie urzeka swoim brzmieniem odkąd podsłuchałam je w rozmowie dwóch pań w przymierzalni:-) Podzielę się nim z Wami, bo jest zbyt czarujace, żeby trzymać je dla siebie. Jesteście gotowi?
To magiczne słowo to "czipny" i jeszcze ładniejsze - "czipniejszy"; czasami wymawiane miękko i wtedy brzmi jak "cipny", "cipniejszy":-)))
Znaczy to ni mniej, ni więcej, tylko "tani" - "tańszy".
Nie uważacie, że jest rewelacyjne? :-))) To mój absolutny hit ostatnich tygodni, który w cuglach wygrywa z "insiurą" i "stołowaniem samochodu" (ostatnio nawet ksiądz w kosciele powiedział, żeby zabrać auta z parkingu sklepowego, bo je "zestołują") :-))))))))))
Uwielbiam ponglish:-)
Miłego wieczoru czy co tam akurat macie w swoich strefach czasowych:-)
Mój Monsz (który z zawodu niestety (lub stety) nie jest dyrektorem) ma swoją wersję: czipowaty. Ale to tylko taki rodzinny fenomen, ja tego nie podchwytuję. :)
OdpowiedzUsuńFakt, rewelka. "zestołowanie samochodu" - tyż piknie i radośnie.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Aaaaa, lubię ten "Polinglinsz"! Ach, nie - "Ponglish"!
OdpowiedzUsuń"Niestety", przez Ciebie zaczęłam naużywać "słitaśnego", na co ostatnio zwróciła mi uwagę moja córka-nastolatka, że już jest "passe". Buuuuuuu, a już człowiek się przyzwyczaił....
Cipny i słitaśny... To jakieś zadziwiające zjawisko lingwistyczne.
OdpowiedzUsuńLotnico, Polak potrafi zaskoczyc. Ja czasami nie jestem w stanie zrozumiec w jakim jezyku rozmawiaja moi krajanie.
OdpowiedzUsuńKiedys bedac w polskim sklepie, pani stojaca przede mna w kolejce poprosila cytuje "cztery legsy,poprosze" sprzedawczyni na nia patrzy i pyta ponownie, co podac?, a to swoje, cztery legsy.
Bezradna sprzedawczyni patrzy na nia i mowi, ze nie wie o co jej chodzi. Babsko z krzykiem na sprzedawczynie, no jak to pani nie wie"cztery kurze legsy".
Sprzedawczyni prawie sie rozplakala i ja wtedy jej pomoglam. Domyslilam sie, ze babsko chcialo cztery kurze nogi. Rece opadaja!
Teksty typu:
pol funta hama, albo pol funta turka to juz w polskich sklepach normalne slownictwo.
Pozdrawiam:)
Fiona, "czipowaty" też uroczy:-))) ale - wybacz - "cipnego" nic nie pobije:-)))
OdpowiedzUsuńAnabell, stołowanie samochodu to jeden z moich ulubieńców ale co chwila odkrywam - ku mojej wielkiej radości - takie kwiatki. Wystarczy postać w kolejce, posłuchać w przebieralniach albo pod polskim kościołem. I śmiszno, i straszno:-)))
Anulla, załamałaś mnie. "Słitaśny" już niemodny? A tak się do niego przyzwyczaiłam:-)) Czy córcia powiedziała w takim razie, co obecnie jest na topie, żebyśmy takie zacofane nie były?:-)))
Butterfly, zadziwiające zjawiska lingwistyczne to moja codzienność:-)))
OdpowiedzUsuńAtaner, też często słyszę takie kwiatki - słowo po polski, dwa po angielsku, cztery polskie, jedno angielskie. Czasami mam wrażenie, że nie znam własnego języka:-))) Ostatnio pani w sklepie prosiła o funt "czisa". Popłakałam się ze śmiechu na widok miny sprzedawczyni:-)))
Hm - muszę się przyznać, że my w domu stworzyliśmy swój język. Przyczyną był pluszowy zając i opiera się na jednym słowie: "hyc".
OdpowiedzUsuńW związku z tym hycamy do sklepu i pod prysznic, podajemy hycek, który wisi na hycku oraz robimy zakupy złożone z hycków, których nam właśnie zabrakło. Swoje zadowolenie wyrażamy słowem hycnie. I czasem, jak nas w sklepie posłuchać podczas konsultacji... jak wariaci! ;)
A swoja droga lotnico - ja maupa jestem - gdybym słyszała te panie z ich pongliszem zaczęłabym przy nich używać polskiego literackiego z wtrąceniami z tego słownika: słownik staropolski
Doskonałe! Od dziś "czipny" wchodzi do mojego słownika! :)))
OdpowiedzUsuńPozdrowienia!
Lotnico,
OdpowiedzUsuńwłaśnie się okazało, iż mnie dziecię w maliny wpuściło! "Słitaśny" nadal funkcjonuje, a usiłowała mi wmówić, że nie, bo podobno za często go używałam......
Kurko, my też mamy własny słownik, własne nazwy na różne przedmioty i czynności no i własnych wymyślonych przyjaciół:-) Gdyby posłuchał tego jakiś psychiatra albo nas by wysłał do szpitala albo sam w nim wylądował:-))
OdpowiedzUsuńIw, cieszę się, że wzbogaciłam słownik i to o takie słitaśne słówko:-))))))
Anulla, a fe, jak dziecko mogło nas tak w błąd wprowadzić:-) Za kare ma używać słowa "słitaśny" w co drugim zdaniu:-))))))
I wlasnie z powodu takich scenek jestem przeszczesliwa, ze Wspanialy nie rozumie polskiego. Chyba bym sie ze wstydu spalila gdyby rozumial... to jest straszne.
OdpowiedzUsuńStar, to jest straszne. Mogę się z tego tutaj śmiać, ale to wcale nie jest śmieszne tylko straszne właśnie. Tak straszne, że nie pozostaje nic innego, jak się z tego śmiać, bo szkoda włosów na rwanie ich z głowy w rozpaczy. Pozdrawiam ciepło:-)
OdpowiedzUsuń