poniedziałek, 18 czerwca 2012

A w niedzielę, niedzielę...

Oczywiście, że mam zdjęcia ze skandynawskiego pikniku, na którym nie było niestety żadnych gwałcących Wikingów (Król nie może odżałować) ale za to był jeden wikingowy statek, dużo tańców, śpiewów i pięknej pogody, ale ponieważ gdyż aczkolwiek wróciliśmy dziś z Kołchozu po dwunastu godzinach zapieprzu (jak zawsze w ostatnich tygodniach), nie mam siły na pisanie. Wszystko we mnie woła o łóżko, każda kosteczka i każda szara komórka.
Więc o pikniku będzie jutro (jeśli uda nam się wyjść o sensownej porze, co nie jest pewne bo Torpeda walnie w nas w środę o godzinie 9:30 rano; a tak na marginesie - możecie uwierzyć, że Kołchoz płaci ciężkie pieniądze z własnego budżetu za to, że jakieś prukwy przyjdą z wizytacją go rozpirzać? nie do uwierzenia), bo chciałam dwa słowa napisać o replice łodzi Wikingów, zbudowanej pod koniec XIX w., którą to w 28 dni pokonano ocean, żeby dotrzeć z Europy do Hameryki. Historia bardzo ciekawa ale nie pamiętam detali, których muszę poszukać a na to dzisiaj po prostu nie mam siły. Dzisiaj nie wiem już jak się nazywam.

Dzisiaj za to mam jedno spostrzeżenie. Poznałam niedawno Kuzynkę Króla.
Doktorat z psychologii. Nieprzeciętnie błyskotliwa i dowcipna. Do tego najmilszy człowiek, najkochańszy i najlepszy kompan, jakiego można sobie wymarzyć. I co? I samotna, bo rozmiar, który nosi, jest większy,niż ideał piękna, wykreowany przez speców od fotoszopa.
Tak sobie w duchu pomstowałam na niesprawiedliwość losu i ludzi ale nagle dotarło do mnie, że ja (gdybym oczywiście nie była zaobrączkowana) też nie umówiłabym się z facetem, którego rozmiar znacznie przekraczałby pewien akceptowalny przeze mnie poziom. Oczywiście ważne jest tu określenie "zdecydowanie przekraczałby", ale jest taki poziom, przy którym wrażenia estetyczne wzięłyby górę i nawet najmilszy człowiek nie miałby szans.
Wstyd mi się zrobiło.
Jestem produktem społeczeństwa, od którego się cały czas odżegnuję i z którym nie chcę się w żaden sposób identyfikować. Wstyd.

A Wy umówilibyście się czy nie?

A na festynie jak to na festynie - tańce, hulanki swawole...

...ludowe stroje...

...i innych bardzo wyczerpujących rozrywek. Niektórzy tak się wyczerpali, że musieli zażyć odpoczynku


4 komentarze:

  1. Żonaty jestem więc bym się nie umówił. Ale jakbym był samotny to pewnie tak, bo w pewnym wieku wygląd fizyczny przestaje być ważny. Ważniejsze jest to o czym mozna porozmawiać.

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja nie. Nieraz zastanawiałam się czy to "pustactwo" (?), czy co innego, ale jakkolwiek to zwał, nie umówiłabym się z osobą, która mi się kompletnie nie podoba. Mogę spokojnie być koleżanką takiego mężczyzny, może być moim przyjacielem, ale nie wyobrażam sobie być w związku z kimś, kto mnie zupełnie nie pociąga. Dla mnie to taki trochę związek z rozsądku (bo charakter fajny, bo dobry człowiek itp.) bez chemii, a więc i bez bliskości.

    Dodam tylko, że na forach często takie kobiety nazywane są płytkimi pustakami, ale kiedy wypowiadają się tak mężczyźni (nie będą umawiać się z pasztetem), oburzenie jest dużo mniejsze. Nie uogólniam, piszę tylko co mi się rzuciło w oczy.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja też bym się nie umówiła. Po pierwsze, mam wysokie wymagania wobec siebie, a przez to również wobec innych. Prowadzę aktywny styl życia i zdrowo się odżywiam i osoby o stylu życia podobnym do mojego raczej nie bywają otyłe. Po drugie, nie uważam mężczyzn otyłych za atrakcyjnych. Nadwaga by mi nie przeszkadzała, ale otyłość już tak. Wielu osobom jest bardzo do twarzy w dodatkowych funtach, ale duża nadwaga czyni z osoby inwalidę i poza wyjątkami chorób czy skutków ubocznych leków, jest to inwalidztwo na własne życzenie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie umowilabym sie (nawet jesli bylabym singielka), bo tu nie chodzi nawet o wrazenia estetyczne (sama do pieknych nie naleze - wrecz odwrotnie), ale o zdrowie. Jesli taka osoba nie ma checi/ weny/ samozaparcia/ samokontroli, zeby dbac o wlasne zdrowie, to jak moge jej ufac, ze w razie potrzeby bedzie w stanie zadbac o mnie (lub o dziecko), jesli przyjdzie taka ewentualnosc?

    OdpowiedzUsuń