niedziela, 1 kwietnia 2012

Fort Lauderdale

Na pomysł urlopowania się wpadliśmy w ostatniej chwili. W królewskiej pracy z powodów wyższych zakazano urlopowania się w miesiącach kwiecień - maj. Do wyboru  było - czekać dwa miesiące albo jechać już. No to wybraliśmy opcję na "już". Oboje tak byliśmy zmęczeni miastem, hałasem, korkami i pracą (moi non-profitowcy są tak niezorganizowani, bałaganiarscy, każdy jest tam co najmniej dyrektorem a nawet prezydentem, że praca z nimi bywa naprawdę męcząca; pracowałam w różnych miejscach ale pierwszy raz widzę tak bez ładu i składu zarządzaną firmę; niestety na razie jest to jedyna opcja zatrudnienia, więc się ich trzymam, wdzięczna za to, co mam), że postanowiliśmy bez długiego planowania, że jedziemy. A raczej lecimy.

Zawsze mamy tutaj dylemat - samolot czy samochód. Z jednej strony przy tych odległościach do przebycia samolot wydaje się sensowym rozwiązaniem, z drugiej jednak ten kraj jest tak piękny, że szkoda nie widzieć tego wszystkiego, co jest po drodze. Podróżuje się tu fenomenalnie - autostrady są równe, szerokie, więc jedzie się szybko (w ojczyźnie miłej pokonanie 230 km od domu mojej mamy do stolycy zajmuje 3,5 godziny, tutaj o połowę mniej), kierowcy zdyscyplinowani - sama przyjemność. Uwielbiamy jeździć tutaj samochodem i raczej wolimy aktywne spędzanie urlopu - znaczy w trasie.  Dużo jeżdżenia, chodzenia, zwiedzania. Ciągle nam mało nowych widoków i miejsc.

Ale tym razem oboje byliśmy tak zmęczeni, że stwierdziliśmy, że potrzebujemy położyć się na piasku i leżeć. Żadnej aktywności. Null. Nicht. Stąd pomysł na Florydę.

Przyznam się bez bicia, że nawet nie zajrzałam przed wylotem do żadnego przewodnika. Żadnego planowania zwiedzania, żadnego wyszukiwania ciekawostek i listy rzeczy "must see". Jedyne, co nas interesowało, to jak daleko będziemy mieć do plaży i żeby nie było dalej, jak 10 minut. Amen. Naprawdę byliśmy zmęczeni.  (Zawsze dziwiłam się moim turystom, że lecąc na wakacje, nawet nie zajrzą do przewodnika, żeby sprawdzić, jakie właściwie jest to miejsce, które wybrali na wypoczynek - jaki kraj, zabytki, zwyczaje etc. Zwracam honor. Też nie zajrzałam. Teraz rozumiem:-)) )
I pewnie dlatego tak mnie wszystko zaskoczyło:-))

Nie wiem, jak sobie to wszystko wyobrażałam, pewnie w swoim zmęczonym umyśle w ogóle; miałam jedynie taki mglisty zarys - Król, ja, czysta plaża, cicho, ptaszyny ćwierkają; żadnych samochodów, dzwoniących telefonów, wyjącej muzyki i ryczących syren radiowozów/karetek. Podkreślam - ŻADNYCH korków, spalin i trąbienia.
Tom się zdziwiła:-)

Najbardziej zdziwiłam się wąską plażą, jak powiedział nam kierowca taksówki wiozącej nas z lotniska "najsłynniejsza i najpiękniejsza plaża Fort Lauderdale", przy której znajduje się ruchliwa dwu a w części nawet czteropasmówka a za nią zwarta zabudowa z knajpami, pubami i sklepami z pamiątkami. Widziałam coś takiego w Aleksandrii i było to dla mnie szokiem, bo ciągle w głowie miałam plaże znad Bałtyku - szumiące sosnowe lasy, wydmy, przestrzeń. Myślałam sobie wtedy, że to jakiś egipski dziwaczny wynalazek - leżeć tuż przy pędzących samochodach, w obłokach spalin i nieustannym hałasie samochodów. Jak tu wypocząć?

Idiotka:-))

Nie tylko Egipcjanom nie przeszkadza plażowanie na środku skrzyżowania:-) Rozumiem, że idea jest taka, żeby turyści prosto z plaży, bez konieczności długich spacerów, mogli przenieść się do jednej z knajp czy na margaritę do pubu. Leżymy sobie na plaży a jak nam się zachce zimnego piwa, mamy 5 minut do wodopoju. Wygodne, szczególnie jak się ma dzieciaki albo jest staruszkiem.
Ale jednak widok plażowiczów, przy głowach których pędzą samochody, jakoś mnie nie przekonał do takiej idei spędzania urlopu. Na szczęście godzinę spaceru od hałasliwego centrum znajdowały się ciche, puste plaże, z dala od ulicy a ocean był zaskakująco ciepły.

Centrum miasta i "najpiękniesza" plaża:-)



16 komentarzy:

  1. Też byłam w Fort Lauderdale, we wrześniu zeszłego roku:) Cudowne miasteczko! Zresztą cała Floryda jest super, z chęcią pojechałabym tam jeszcze raz...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Paulinka, a znasz tam jakieś miejsce z dala od dużych ośrodków turystycznych? Miejsce, gdzie będzie mniej tłoczno i znacznie ciszej?:-)

      Usuń
    2. Hm, nie bardzo. Moja podróż na Florydę też była na wariackich papierach, a do tego nastawiona czysto na zwiedzanie, cały czas byliśmy w drodze... Tak więc dla mnie nie miało znaczenia, czy gdzieś jest cicho i spokojnie... Nie wiem czy czytałaś, tu jest garść moich wspomnień :) http://za-oceanem.blogspot.com/2012/01/wakacyjne-wspomnienia-floryda.html

      Usuń
  2. Pojechałabym i została. Nie wiem jak wyglądają inne plaże, ale ta nawet przy drodze widoczna na Twoich zdjęciach przywołuje jakiś inny świat. Dziękuję za to:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Żmija,to te słońce południa - ono sprawia, że czujesz się jak w zupełnie innym świecie. Uwielbiam je i jak będę duża, przeprowadzę się na gdzieś południe. Najchętniej na południe Hiszpanii albo Portugalii. Ale Floryda właściwie też mogłaby być. A codziennie po pracy pójdę na plażę. A co!:-))

      Usuń
  3. Lotnica, jeżeli chcesz odpoczywać w ciszy i spokoju, to polecam moje okolice - Melbourne/Cocoa Beach/Cape Canaveral - można spokojnie znaleźć tu miejsce na plaży gdzie nie będzie NIKOGO. A jak nagle poczujesz że Ci się nudzi i chcesz zobaczyć miasto, to Orlando jest 40 minut dalej. Orlando ze swoimi parkami rozrywki, rewelacyjnymi restauracjami i chyba najlepszymi sklepami na świecie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marek, że też ja wcześniej nie pomyślałam o tym, żeby zapytać na forum o najlepsze miejsce na wypoczynek na tej Florydzie:-)))) Nauczka na przyszłość! Na pewno będziemy lecieć jeszcze nie raz, wtedy na pewno poszukam czegoś w Twojej okolicy - wygląda dokładnie tak, jak się spodziewaliśmy - baranki - że Fort Lauderdale będzie wyglądał:-)))) Tak, wiem, na głowę na padło. Można się z nas bezlitośnie wyśmiewać za ignorancję - przyjmę na klatę, bo jest za co:-))))

      Usuń
  4. Moja rodzina zapusciła korzenie na Florydzie. Na zawsze :) Przepis dla Ciebie u mnie na blogu. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Butterly, przepis widziałam, dziękuję ślicznie. Ciekawe, czy mi wyjdzie czy znowu coś spartolę:-))))

      Usuń
    2. A rodzinie się nie dziwię, bo sama najchętniej bym się tam przeniosła. Słońce jest mi absolutnie niezbędne do życia, a jak dojdzie do tego szumiący Atlantyk, palmy i złoty piasek, to nie pogardzę:-)))))

      Usuń
    3. Ja też się nie dziwię! Jak tylko wjechałam na Florydę, od razu poczułam, że mogłabym tam zamieszkać... a potem tylko wszystko upewniało mnie w moim przekonaniu :)

      Usuń
  5. Fajne miejsce. Mnie taka ulica z pewnoscia nie przyeszkadzalaby w wypoczynku :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pagatek, nam też nie, bo uciekaliśmy od niej tak daleko, jak się da:-)))) Tylko nad własną ignorancją ubolewam:-)))))))

      Usuń
  6. To sie baba wybrala. Dla mnie Floryda super i nad oceanem i zatoka. Juz bym poleciala ale chiba nie w tym roku. Teskno mi sie w kazdym razie zrobila za tym piachem zapachem kwitnacej zieleniny i sloncem:)
    Pozdrawiam wszystkich lubiacych Floryde.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ano, jak to baba:-)))
      Chciałabym jeszcze się kiedyś tam wybrać, ale to już w okolice Melbourne, jak radził Marek. Podobno zachody słońca są dużo bardziej spektakularne, niż wschody, no i nie trzeba się zrywać o świcie:-)))) Pozdrawiam:-)

      Usuń
    2. U nas jest wszystko spektakularne - w lagunach pływają stada krów morskich i delfinów, w każdym jeziorku czai się gotowy do pozowania aligator, plaże są wyludnione jakby wszystkich zjadły rekiny (które co jakiś czas nadgryzają kogoś, ale ludzie są niesmaczne i rekiny potem mają biegunkę), restauracje tanie, korków nie ma, sklepów też raczej nie ma, Hyundai Sonata uważany jest za samochód luksusowy a nad cały miastem unosi się nieustannie lekki dymek z marihuany. Gdyby nie brak drzewa mądrości i węża na nim (węże są, ale siedzą w krzakach lub grzejnikach do basenów) to bym pomyślał że to raj.

      Usuń