wtorek, 9 października 2012

Pociąg do towarzystwa

Byłam wczoraj u lekarza i zaobserwowałam ciekawe zjawisko podczas mojego godzinnego siedzenia w poczekalni.
Za każdym razem, gdy do gabinetu proszona była kolejna osoba, wchodził z nią tłum innych ludzi. Najmniej trzy ale naliczyłam też grupę sześcioosobową. Jak wynikało z podsłuchanych rozmów, był to zawsze partner pacjentki, jej siostra tudzież przyjaciółka oraz chłopak tejże.
I wiecie, wszystko jeszcze bym zrozumiała, gdyby nie to, że był to gabinet... ginekologiczny.

Co oni tam wszyscy robili? Chodzili razem oglądać dowcipne usg?
Hm.
Może powinnam następnym razem kogoś zaprosić, jak myślicie? Może jakąś koleżankę z kołchozu? Albo kolegę z narzeczoną? Czułam się jakaś taka gorsza, sama tylko z Królem:-)))


A w ogrodzie botanicznym, który nawiedziliśmy w ubiegłym tygodniu, poszliśmy obejrzeć miniatury pociągów. Pan w kasie był bardzo zdziwiony, że kupujemy bilety tylko dla nas, najwyraźniej miejsce z założenia przeznaczone było dla dzieci, co uważam za dyskryminację - też uwielbiam pociągi.

W moich szczenięcych latach mieliśmy w domu makietę, własnoręcznie zbudowaną przez mojego ojca. Była i stacja kolejowa, i kilka domów, mosty, wiadukty i semafory, drzewa i krzewy, ludziki i oczywiście pociągi. Pamiętam, że zdobywało się je w składnicach harcerskich oraz przywożone były z zagramanicy przez znajomych rodziców. Nikt nie mógł przyklejać krzaczków ani ustawiać domów, tylko ojciec. Siedział nad nią godzinami, chociaż z założenia miała to być rozrywka dla moich braci i dla mnie:-))) Miłość do kolejki została mi do dziś:-)

Pociąg wprawdzie chwilowo nie jedzie, ale za to pan zmienia oponę na stacji benzynowej
Tutaj pociąg już przejechał ale za to w latarni morskiej zapaliło się światło. Tyz piknie

Jest! Jest! Pociąg!


Takiego wychodka na naszej makiecie nie było. Duża strata:-)












10 komentarzy:

  1. ojej, zazdroszczę Ci tego oglądania kolejki!!!
    Myślę sobie, że może nie tyle dowcipne USG oglądali, co dzidzię w brzuchu, zastanawiając się do kogo podobna.:)))Ale to może lepsze niż widok,który mnie zbulwersował- ona w końcowym etapie ciąży, on gra w jakąś grę na komórce, ona wchodzi do gabinetu sama, on tyłka z krzesła nie rusza. Po chwili ona woła go z tego gabinetu, a ten syczy - przecież widzisz,że gram, nie mogę przerwać. Myślałam,że się rozsypię ze śmiechu.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale tutaj nie ma innego badania ciążowego, tylko dowcipne. Wchodząc do gabinetu, no cóż, są świadkami wszystkiego, co się tam dzieje, prawda? Chyba zaproszę sąsiadów przy mojej następnej wizycie, żeby nie być gorszą:-))
      Pana od gry powinnaś zrozumieć - bachora będzie miał na co dzień przez następne naście lat a na następny poziom przechodzi się tylko w wyjątkowo sprzyjających okolicznościach:-))

      Usuń
  2. 1. Nie wiem po co łażą wycieczkami na usg. Ze mną tylko Pan Mąż wchodzi i to też nie zawsze. U nas dzidzi w brzuchu akurat brak.
    2. U was się zdziwili, ze kupujecie bilety dla siebie, ja czasami czuję się jak jakiś pedofil, idąc sama na film animowany, a te uwielbiam. Dobrze, ze znajomi się rozmnażają to może któreś z dzieci porwać ;-)
    3. Tez u nas była taka kolejka, tzw. "tetetka", własnie w sklepach harcerskich kupowało się jej elementy i tez Tata wszystko ustawiał i kleił :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas też nazywała się "tetetka":-))
      Filmy animowane też uwielbiam. Lubisz Madagaskar? Jestem fanką króla Juliana:-))

      Usuń
  3. Hm... a może po prostu tutejsi ludzie potrzebują, by ich trzymać obficie za rączkę podczas wizyt u lekarza? :) Swoją drogą przypomniało mi to sytuację, gdy jeszcze w Polsce byłam u dentysty, a za na fotelu obok, parawanem był już inny pacjent. Po wydawanych dźwiękach domyślałam się, że siedzi tam jakiś chłopiec, a obok mama uspokaja go i wspiera. Jakież było moje zdziwienie, gdy wychodzący pacjent okazał się być dorosłym "bykiem", nadal potrzebującym mamy podczas wizyty u dentysty!

    Co do kolejki- też byłam nią zauroczona, kiedy odwiedzałam ogród botaniczny pierwszy raz :) Ale mimo jej całego uroku uważam, że jest to atrakcja na jeden raz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie urzekła nie tylko kolejka, ale wszystkie te steam punkowe miniatury budynków oraz scenki rodzajowe. Zwróciłaś uwagę na jeden domek z wozem policyjnym przed nim i jakimiś trupami, leżącymi na ganku?:-) Boskie:-)))

      Chodziłam tutaj wcześniej do lekarza, tylko że do innego gabinetu, w innej dzielnicy i takich wycieczek nie widziałam. Może to cecha charakterystyczna lokalizacji i okolicznych mieszkańców, odwiedzających gabinet? Wszystkie wycieczki - nie żebym była rasistką, zauważam tylko - były jednakowego pochodzenia etnicznego.

      Oplułam ekran ze śmiechu, czytając o mamuni i synku u dentysty:-))

      Usuń
  4. Mnie rozwalają programy z akcją z porodówek amerykańskich - czasami biedna kobiecina prze, a centralnie naprzeciwko głownego miejsca akcji oprócz lekarza i położnych jest ojciec dziecka, matka rodzącej, teść, sąsiad, zaprzyjaźniony rzeźnik i sprzątaczka z ostrego dyżuru, bo akurat przechodziła. No i dwie kamery przynajmniej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie zawsze zastanawia jedno - kto to ogląda, na Boga?
      Z drugiej strony, widząc grupę znajomych, wchodzących do gabinetu ginekologicznego razem z ciężarną, kiedy tutaj nie ma innego ciążowego badania usg, niż dowcipne, powinnam się domyślić...

      Usuń
  5. Hahaha, no to wyszło, kto ogląda - ja muszę, skoro wiem, no i Ty chyba też, skoro wyraźnie wiesz, o czym piszę. :))))))))))

    OdpowiedzUsuń