poniedziałek, 30 lipca 2012

Maszyna z robakami

Widzieliście kiedyś maszynę z robakami? Takimi robakami, które są przynętą na ryby i taką maszynę, która zazwyczaj sprzedaje napoje? Nie? No to włala, prezentujemy:


Na jakiego robaka masz dziś ochotę?:-)
Genialny wynalazek, nie uważacie? :-)
Ja bym temu, co to wynalazł, dała nobla co najmniej.
A skoro przy noblach jesteśmy, to taką naklejkę jakiś czas temu widziałam na zderzaku samochodu:


Z bliska wygląda tak:

Zdjęcie samochodu niestety nie jest moje, bo ja oczywiście nie miałam aparatu pod ręką. Nigdy go nie mam, jak widzę coś fajnego. Zawsze go mam, jak nic interesującego się nie dzieje. Jak wczoraj na przykład. Pojechaliśmy nad jezioro, aparat miałam cały czas na kolanach na wypadek frapujących widoków albo wydarzeń i nic. Absolutnie nic. Poza deszczem, który lunął zaraz po tym, jak rozłożyliśmy się z kocami i pozostałym majdanem. Ale już kiedyś pisałam o tym, że jak my z Królem jedziemy za miasto, pogoda zawsze ale to zawsze się psuje. Kiedyś nawet uniemożliwiła nam pobrania nauk przedmałżeńskich. Mieliśmy co środę jeździć do miasta, żeby te nauki pobierać i co środę, w najbardziej słoneczny czerwiec od stuleci, lało jak z cebra a raz było potężne gradobicie. I to nie był taki zwykły deszcz. To było oberwanie chmury tak potężne, że nie było widać nic na metr. Darowaliśmy sobie w końcu te nauki, po co prowokować los - może następnym razem Matka Natura sprowadziłaby na miasto tornado, żeby uniemożliwić nam dojazd do kościoła?

A co do pana z naklejki, to też go nie lubię. Za tę cholerną reformę systemu ubezpieczeń. Moim prywatnym zdaniem jak wszyscy politycy, wysługuje się pazernym koncernom. Żal mi Amerykanów - są niewolnikami swoich banków, zakładnikami rozmaitych szpitali, klinik i gabinetów lekarskich. Amerykańska wolność i demokracja to smutna ułuda.

Kiedyś, jeszcze w szkole średniej (tutejszej szkole średniej), nauczyciel zapytał klasę Króla, czy wie, co to takiego mity i jakie kto zna. Klasa opowiada o mitach greckich, rzymskich etc, więc nauczyciel pyta, czy ktoś zna jakieś amerykańskie mity.
Na to Króla bez zastanowienia palnął:
- Wolność i sprawiedliwość dla wszystkich?*

* ... czyli fragment ślubowania wierności fladze, który wygłasza się codziennie rano w szkołach, rozpoczynając lekcje (Dla mnie to nic innego, całe to śubowanie wierności, jak jeszcze jeden sposób na indokrynację. Pranie mózgów od przedszkola. Ale hej, dzięki temu mają naprawdę gorących patriotów, którzy są gotowi umierać za "kraj" (czyli w imię interesu koncernów) bez wahania.). Brzmi ona tak:


I pledge allegiance to the flag of the United States of America, and to the republic for which it stands, one nation under God, indivisible, with liberty and justice for all.
Ślubuję wierność fladze USA i Republice, którą ona reprezentuje: jeden naród przed Bogiem, niepodzielny, z wolnością i sprawiedliwością dla wszystkich. 

Wolność i sprawiedliwość dla wszystkich?
Taaa.

Szczególnie to ostatnie brzmi kuriozalnie w świetle wszystkich tych uchylanych ostatnio, niesprawiedliwych wyroków wieloletniego więzenia. 
Jak powiedziała mi ostatnio znajoma Amerykanka: tutaj sprawiedliwość jest po stronie tego, którego stać na lepszego adwokata. 

1 komentarz:

  1. Przydałaby mi się taka maszyna gdzieś koło domu... nie musiałabym zasuwać do Petco po robaki dla jaszczurki, a może i wybór byłby większy ;P

    OdpowiedzUsuń