środa, 14 marca 2012

Na straży prawa

Nie wiem, jak u was, ale u nas już lato.
Mamy 20 stopni Celsjusza. O 11 w nocy. Świat zwariował i stanął na głowie.
Na ulicach wszyscy paradują w krótkich spodenkach i koszulkach a ja pesymistycznie wypatruje śniegu:-) To po prostu byłoby zbyt piękne, żeby mogło być prawdziwe. Tak bardzo brakowało mi słońca i ciepła. Jestem pewna, że świat sprzysięgnie się jeszcze tej wiosny przeciwko mnie i mojej tęsknocie za słońcem i sypnie śniegiem, zobaczycie!:-) Zaspy będą po pas albo i wyższe i to jeszcze tej wiosny:-)))

Koszystając z pięknej pogody, wybraliśmy się z Królem w ostatnią niedzielę do naszego ulubionego parku z łosiami. Parking zapchany po brzegi, bo połowa przedmieść wpadła na ten sam co my pomysł. Przy łosiach kłębi się tłum, podziwiając maluchy, nieporadnie stawiające pierwsze kroki i prychające prosto w twarz gapowiczów. Starszy pan z dużą reklamówką wyglądających apetycznie jabłek podszedł do płotu i zaczął karmić je smakołykami. Łosie wcinały jabłka, aż im się uszy trzęsły. Sielanka.
Nagle do pana podeszła pani.
Pani Słusznie Oburzona.
Pani Strażniczka Porządku.
I wyraziła swoje oburzenie. Bo przecież tabliczka wisi a na rzeczonej tabliczce jak wół napisane jest: "Nie karmić łosi".
Pan spokojnie odrzekł jej, że przecież daje im jabłka, nie batoniki i chipsy (co niestety zdarza się nagminnie; niektórzy ludzie mają posrane w głowach, mówię wam).
Pani na to, że ją to nie obchodzi i ma natychmiast przestać.
Tłum ludzi, skupiony dookoła pana z jabłkami odwrócił się do niej w milczeniu i tylko popatrzył.
Święcie Oburzona odwróciła się, spłoszona, na pięcie. Odeszła na bok i wyciągnęła telefon.
Nie minęło pięć minut a podjechał radiowóz. Pani pokonferowała najpierw szeptem z policjantem, pokazując na pana od jabłek. Policjant podszedł do grupki wokół pana.
Pani Święcie Oburzona obserwowała interwencję z daleka.
Pewnie bardzo chciała byc policjantką, tylko jej nie przyjęli i dlatego teraz uważa, że powinna spełniać obywatelski obowiązek i interweniować w każdej sytuacji, którą uważa za wykroczenie.
Miałam ogromną ochotę podejść do niej i zapytać, czy miała orgazm widąc Bogu ducha winnego człowieka karanego mandatem. Bo najwyraźniej jej życie jest tak ubogie w doznania, potrzebuje takich podniet.

To kraj donosicieli, mówię wam.
Sąsiad doniesie na sąsiada, bo trwa na jego trawniku jest 5 milimetrów wyższa, niż powinna.
Bo chodnik przed domem nie jest tak dokładnie odśnieżony, jak być powinien.
Bo matka nie potrafi uciszyć rozhisteryzowanego dziecka, więc pewnie je złą matką.
Na samochodach służbowych często znajdują się nalepki "Zadzwoń jeśli uważasz, że źle prowadzę" i numer telefonu do firmy kierowcy. W życiu bym nie zadzwoniła. Ja nie wiem, kto siedzi za kierownicą i dlaczego jedzie tak, jak jedzie. Może mu akurat matka umarła, żona rodzi, dziecko miało wypadek albo ktoś mu zgwałcił chomika. Po prostu nie wiem i dlatego nigdy nie zadzwonię (no dobra, wyjątkiem jest jedna sytuacja - jak człowiek jedzie zygzakiem, bo albo jest pijany albo ma zawał, udar czy cholera wie jaki problem zdrowotny - jedno i drugie wymaga natychmiastowej pomocy). Ale tutaj ludzie dzwonią. Oj jak chętnie dzwonią, spełniając swój Obywatelski Obowiązek. Kraj szeryfów. Każdy chce być szeryfem.
Oni mają w sobie więcej z niemieckich przodków, niż są skłonni przyznać, mówię wam.

Pomarańcze dojrzewające w ogrodzie botanicznym.


10 komentarzy:

  1. Witaj, dziś w nocy było coś koło 0, teraz nawet słońce świeci.Od jutra ma być u nas ciepło i bezdeszczowo. Pożyjemy -zobaczymy.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas już lato - 25 stopni, wszystko kwitnie i jest absolutnie pięknie:-)

      Usuń
  2. A u nas niestety nadal chłodnawo, zimnawo i blisko zera, jak mówi Anabell.
    U nas donosicieli też sporo, i to takich wrednych, że hej!
    Pilnowanie prawa to jedno, ale jego nadmierne pilnowanie absolutnie wbrew rozsądkowi jest gorsze od jego łamania.
    Pozdrowienia! :)
    iw

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O to nadmierne pilnowanie właśnie chodzi. Uważam, że prawa trzeba przestrzegać, ale nie posuwajmy się do absurdu. Jeśli ktoś karmiłby te nieszczęsne łosie chipsami czy batonikami (a takich idiotów nie brakuje), sama bym podeszła i zwróciła uwagę ale w tej sytuacji wzywać policję? Naprawdę?

      Usuń
  3. :)Do kolekcji małe miasteczko,gdzie ludzie chodzą ubrani na czarno w harakterystycznych nakryciach głowy.Przejechałem dwa razy po tej samej drodze z zamyślenia wyrwał mnie głos syreny i migoczące światła radiowozu z napisem SZERYF.Zgodnie z przepisami zająłem pozycje ręce na kierownicy i skamieniałem w oczekiwaniu popatrując w lusterko.Dyskoteka na dachu radiowozu przygasła a z megafonu rozległ się całkiem przyjemny głos "co ty tak w kółko jeździsz".Otworzyłem okno wystawiłem ręce i głowę "zgubiłem drogę do Chicago" "Ok jedź za mną" "skręć w prawo" pomachał ręką ,dodał gazu i tyle go widziałem.Dzięki urządzeniom w radiowozie SZERYF dokładnie wiedział z kim rozmawiał,czy mam aktualne ubezpieczenie, ważne tablice.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na szczęście nie tylko donoszenie jest tu częścią dnia codziennego ale również zwykła, ludzka życzliwość. Bardzo to cenię w Amerykanach - są dla siebie nawzajem tak po prostu, po ludzku życzliwi. Tak powinno być. O Polakach w tej kwestii wypowiadać się nie będę, bo tylko inwektywy cisną się na usta:-)

      Usuń
  4. Co za masakra. Jak ja nie lubię donosicielstwa i to jeszcze takiego z głupich powodów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też nie lubię - jako wychowanka poprzedniego ustroju mam głęboko zakodowane - NIE DONOSIMY. I jeszcze pamiętna lekcja ze szkoły - naskarżyłam w pierwszej klasie na koleżankę. Pani dała mi przy wszystkich linijką po łapach i powiedziała - NIE SKARŻYMY! NIGDY!
      Lekcję zapamiętałam do dziś:-))

      Usuń
  5. Marne to pocieszenie, że donosicieli mamy nie tylko u siebie za swojskim płotkiem, ale i za oceanem siedzą. Wszędzie znajdą się tacy ludzie, niestety.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marne, niestety. I marnie niestety o nas świadczy.

      Usuń