Nie było mnie tu dobre dwa tygodnie.
Nawet nie zajrzałam.
Miałam komputero-wstręt.
Nie wchodziłam na żadne blogaski. Nie zaglądałam na żadne ulubione strony. Nie czytałam newsów. Musiałam chwilę odpocząć.
Poczytałam książki, które przyfrunęły z Polski, dzięki litościwemu sercu jednego z przyjaciół:-) Posłuchałam muzyki. Trochę się szkoliłam we własnym zakresie.
A przede wszystkim potrzebowałam czasu żeby pomyśleć.
To se pomyślałam.
A dzisiaj, niebywałe, urząd wypluł nagle, ni z tego, ni z owego, decyzję.
Panie i Panowie, po dwóch latach oczekiwania, wymieniania się pismami, petycjam i inszymi dokumentami, nareszcie mam stosowny papier, stwierdzajacy, że tej oto Pani Lotnicy udziela się wszelkich pozwoleń i zgód i może se tu siedzieć, ile jej dusza zapragnie. I nawet może iść do roboty.
Znaczy mogę podjąć i to całkiem legalnie, zatrudnienie.
Padłam z wrażenia.
Jakoś nie sądziłam, że wyplują dokument w tym stuleciu. Nie zanosiło się na to. Za to zanosiło się na to, że będę wzbogacać mojego prawnika i skarbiec stosownego urzędu kwotami niemałymi do usranej śmierci, państwo wybaczą słownictwo.
A tu proszę.
Nigdy nie przypuszczałam, że możliwość powrótu na łono korpo-kieratu tak mnie uraduje.
Chyba że u moich non-profitowców zostanę na ciepłej posadce, tylko o przyznanie jakiejś pensyjki wystąpię. Nie wiem, czy się ucieszą, jak powiem, że robota za darmoszkę się skończyła i chciałabym jakiegoś pinionżka.
Już nawet tę wirtualną pensję, co to jej ani nie mam ani nawet widoków na nią na razie nie mam, zagospodarowałam. Kupiłam (wirtualnie i w wyobraźni oczywiście) nam mianowicie dwa bilety na Hawaje. Założymy z Królem stringi i będziemy se blade dupska opalać, popijając drinki z palemką. A co!
Cip cip cip, chodźcie no tu pieniążki do cioci.
![]() |
Źródło: cheesburger of kors |
Gratuluję ;-)
OdpowiedzUsuńTatanka
Polecam kryształowi bracia brendy + 7-up przepraszam nie pamiętam już jak to się pisze po angielsku.POWODZENIA
OdpowiedzUsuńGratulacje :)
OdpowiedzUsuńWITAJ NA POKLADZIE WARIATKOWA:))))
OdpowiedzUsuńHaha, gratulacje! :)
OdpowiedzUsuńNo to tylko siedzieć i odcinać kupony. Fortunka się zbiera ;)))
OdpowiedzUsuńDziękuję pięknie:-)
OdpowiedzUsuńGratulacje :)))
OdpowiedzUsuńTo bardzo radosna wiadomość i cieszę się Twoją radością. No widzisz, nie należy tracić nadziei, nawet jeśli ktoś mówi, że nadzieja to matka głupich. Może teraz blogowstręt Ci z lekka przejdzie?
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Gratuluje! Po takich stresach wakacje jak najbardziej wam sie naleza.
OdpowiedzUsuńAnabell, nawet najdłuższa żmija mija, prawda?:-)) No to moja minęła:-)
OdpowiedzUsuńAtaner, oj należą, należą. Chcę na plażę - ma być słońce, ciepła woda i drinki z palemką:-)))
A jakiś pomysł an wakacje już jest?
OdpowiedzUsuńNie ma na razie, szukamy. Ponieważ chcemy w tym roku leciec do Polski a urlopy trwają tu dwa tygodnie (+ chorobowe, ale pracodawcy nie zawsze chcą się godzić na łączenie ich z urlopem), zostaje nam pewnie na razie tylko przedłużony weekend, ale i to dobre:-)
OdpowiedzUsuńGratuluję! Musiał Ci ogromny kamień spaść z serca.
OdpowiedzUsuńGigantyczny:-))) Dziękuję pięknie:-)
UsuńMały resecik raz na jakiś czas jest OK, sama się do niego przyznaję :))))
OdpowiedzUsuńNo i gratulacje, wielkie, wielkie gratulacje!!!!!!!